Woda komórkowa Institut Esthederm a wody termalne Uriage i Avène
Choć kilka dni temu powitaliśmy oficjalnie lato, to jednak pogoda za oknami, nie do końca na to wskazuje. Nie wiem jak u Was, ale u mnie jest raczej chłodno i nie ma dnia bez deszczu, często również bez burzy.
W dodatku jest parno i duszno, co nie ułatwia funkcjonowania mojemu ciału 😉
Zwłaszcza mojej skórze, która przy takich wahaniach pogody, cierpi najbardziej. Tym bardziej, że ciągle w wielu miejscach trzeba nosić maseczki, a te, przyczyniają się do mocnego jej przesuszenia.
Dlatego ostatnio, moja pielęgnacja opiera się przede wszystkim na solidnym nawilżeniu i odżywieniu skóry. Królują kosmetyki z kwasem hialuronowym, witaminą C i innymi dobrami, które pomagają mojej skórze przetrwać ten trudny czas. Dużo częściej niż po klasyczne toniki, sięgam też po hydrolaty, a dodatkowo, włączyłam do mojej pielęgnacji wody termalne.
I to właśnie te drugie, będą bohaterkami dzisiejszego wpisu. Pokażę Wam dwie moje ulubione wody termalne oraz moje nowe odkrycie, jakim jest Woda komórkowa Institut Esthederm 🙂
Woda termalna Avène Eau Thermale
Naturalnie kojąca woda termalna ze źródła Avène, o dobroczynnych właściwościach dla skóry.
Pobierana wprost ze źródła w sterylnych warunkach, w nowoczesnym zakładzie produkcyjnym, zachowuje w całości cenne właściwości źródła termalnego. Działa kojąco, łagodzi podrażnienia, zaczerwienienia oraz swędzenie skóry, przynosząc natychmiastową ulgę. Ma również działanie ochronne i przeciwdziała wolnym rodnikom. Może być stosowana również u niemowląt, w przypadku odparzeń na skórze.
Polecana przede wszystkim do pielęgnacji skóry wrażliwej.
Woda termalna Avène Eau Thermale po raz pierwszy trafiła do mnie wiele lat temu, kiedy przechodziłam serię zabiegów kwasami, u dermatologa. Była ona wtedy ogromnym wybawieniem dla mojej podrażnionej, zaczerwienionej skóry i pomagała mi w jej ukojeniu oraz regeneracji.
Również latem, po opalaniu, czy w trakcie wycieczek, sprawdza się naprawdę świetnie. Jej przyjemna mgiełka, cudownie odświeża skórę, nawilża ją i niweluje zaczerwienienia.
Lubię ją również stosować do przygotowywania maseczek z glinek i zwilżania ich w trakcie zabiegu 🙂
Woda termalna Uriage Eau Thermale
Naturalna woda termalna, pozyskiwana bezpośrednio z alpejskich źródeł. Izotoniczna, o neutralnym pH, bogata w oligoelementy i sole mineralne, idealna do codziennej pielęgnacji. Nawilża skórę, łagodzi podrażnienia, zapewnia jej równowagę fizjologiczną oraz wzmacnia jej naturalną barierę ochronną, tym samym poprawiając jej ogólną kondycję. Przynosi ulgę w przypadku zaczerwienień oraz podrażnień wszelkiego typu, a także przy objawach egzemy.
Nie zawiera konserwantów i substancji zapachowych.
Polecana do każdego rodzaju skóry, nawet tej bardzo wrażliwej. Może być stosowana od 6 miesiąca życia.
Woda termalna Uriage Eau Thermale, to chyba jeden z najbardziej znanych produktów tego typu. Sama poznałam ją kilka lat temu i od tego czasu, często towarzyszyła mi zwłaszcza podczas wakacyjnych wyjazdów.
Jest to woda, która momentalnie przynosi skórze ulgę, kojąc i łagodząc wszelkie podrażnienia. Mam wrażenie, że jej kropelki, są jeszcze delikatniejsze, niż w przypadku poprzedniczki. Dzięki temu, ładnie się wchłania i cudownie nawilża skórę.
Wodę marki Uriage lubię zwłaszcza dlatego, że po jej aplikacji, nie trzeba osuszać skóry, jak to ma miejsce w przypadku innych wód termalnych. Wystarczy rozpylić ją i poczekać aż wyschnie. Z tego względu, idealnie sprawdza się do odświeżania skóry w trakcie dnia, po opalaniu, czy wysiłku fizycznym, a nawet do utrwalania makijażu 🙂
Natomiast obie te wody, są moimi niekwestionowanymi ulubieńcami.
Każda z nich, idealnie spełnia swoje zadanie, dlatego bardzo lubię włączać je do swojej pielęgnacji.
W dodatku, wiele razy ratowały moją skórę podczas wyjazdów, kiedy woda w kranie była za twarda, abym mogła jej używać do mycia twarzy.
Z kronikarskiego obowiązku wspomnę również, że obie wody występują w pojemnościach 50 ml, 150 ml i 300 ml. Ta pierwsza pojemność, jest idealna do zabrania w podróż. Tym razem, do użytku domowego, kupiłam jednak wodę o pojemności 300 ml, bo to najkorzystniejsza opcja. Za każdą z nich, zapłaciłam ok. 40 zł 🙂
Woda komórkowa Institut Esthederm Cellular Water Mist
Woda komórkowa w sprayu, o działaniu nawilżającym, energetyzującym i antyoksydacyjnym. Jej skład jest taki sam, jak wody występującej naturalnie w skórze człowieka. Zawiera optymalną ilość soli mineralnych i pierwiastków śladowych, dostarczając skórze odpowiednią dawkę energii, potrzebną do prawidłowego funkcjonowania. Intensywnie nawilża skórę, pomaga zapobiegać jej odwodnieniu oraz utrzymaniu jej w dobrej kondycji. Odświeża, nadaje skórze blask oraz przywraca jej zdrowy wygląd. Dodatkowo, zwiększa skuteczność działania wszystkich kosmetyków, aplikowanych po jej użyciu.
Przeznaczona do każdego typu skóry, nawet najbardziej wrażliwej.
Woda komórkowa Institut Esthederm, to moje najnowsze odkrycie. Zamówiłam ją razem z kosmetykami z serii Osmoclean, o których pisałam już na blogu i pokochałam równie mocno, jak tamte dwa gagatki 😉
Co prawda, koszt tej wody, waha między 80 a 90 zł za 100 ml, a więc jest to koszt dwóch moich ulubionych wód termalnych, o pojemności 300 ml. Jest jednak na tyle wyjątkowa, że warto w nią zainwestować.
Bo woda komórkowa Institut Esthederm to prawdziwy zastrzyk nawilżenia i energii dla skóry!
I czuć to już w momencie aplikacji, kiedy jej cudowna mgiełka, przyjemnie otula twarz. Woda naprawdę świetnie nawilża skórę, przynosi jej ukojenie i przywraca komfort. Mam wręcz wrażenie, że działa na nią odprężająco i relaksująco 😉
W odróżnieniu od wód termalnych, śmiało zastępuje tonik i można ją stosować również jako serum pod krem. Nałożone po niej kosmetyki, faktycznie lepiej się wchłaniają, a co za tym idzie, z pewnością lepiej działają.
Dużym jej plusem jest również poręczne opakowanie, które w dodatku jest estetyczne i prezentuje się naprawdę luksusowo 🙂
Jak więc widzicie, każda z tych wód ma swoje plusy oraz właściwości, które pomagają nam w pielęgnacji skóry. Każda z nich, idealnie sprawdza się przy takiej parnej, dusznej pogodzie.
Muszę przyznać, że Woda komórkowa Institut Esthederm, to moje odkrycie pielęgnacyjne tego roku i z przyjemnością będę do niej wracać, nie tylko latem. Podobnie jak do wód termalnych Uriage i Avène, które są zbawieniem dla mojej skóry, zwłaszcza w upalne, letnie dni 🙂
A Wy, sięgacie po wody termalne lub wody komórkowe? Znacie którąś z moich propozycji? A może polecicie mi jakiegoś swojego ulubieńca?
Czekam na Wasze typy! 😉
* Wpis powstał przy współpracy z Notino.pl.
Mam i ja! Mam wodę z avene. Pamiętam jak mówiła mi o niej koleżanka, wtedy ją wyśmiałam, że kupuje za miliony monet zwykłą wodę w sprayu. Szybko się jednak przekonałam, że faktycznie przynosi ulgę 🙂
Też tak kiedyś myślałam – po co mi woda w sprayu? 😀 Ale kiedy wypróbowałam, to już wiem, jaką różnicę potrafi zrobić 😉
Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie stosowałam tego rodzaju wód, ale bardzo mocno mnie zachęcasz do tego, aby po którąś sięgnąć. 😊
Polecam każdą z nich 🙂 Myślę, że z pewnością znajdziesz wśród nich, idealną dla siebie 🙂
O nie znam tej wody komorkowej, a pozostale bardzo lubie. Teraz kiedy na zewnatrz jest goraco taka odswiezajaca mgielka to zbawienie 😀
Oj tak Moniś, taka mgiełka, bywa wybawieniem w upalne dni 😀
Gdyby tylko ta woda komórkowa była dostępna w moim kraju, na pewno bym jej użył, ponieważ pogoda w moim kraju jest obecnie gorąca. Dziękuję za informację.
Myślę, że lepiej dostępne są wody termalne, które w gorące dni, świetnie się sprawdzają 🙂
Ja ogólnie nigdy wcześniej nie widziałam takich produktów, ale wydaje się być faktycznym zbawianiem dla naszego ciała, więc pora się chyba rozejrzeć za tym cudem 🙂
Wody termalne przydają się szczególnie w ciepłe dni 🙂 Natomiast woda komórkowa, jest idealnym uzupełnieniem pielęgnacji przez cały rok 😉
Miałam jedną Avene 🙂
Mam nadzieję, że dobrze się u Ciebie sprawdzała 🙂
Nie znam tej wody, ale recenzja zachęca 🙂
Każda z nich, jest świetna na swój sposób i warta wypróbowania 🙂
Miałam zarówno Uriage jak i Avene 😉 No i okulary ze zdjęć również 😀 😀
No proszę, cały pakiet 😀 A która z tych wód termalnych, lepiej się u Ciebie sprawdzała? 😉
O tej wodzie komórkowej czytałam same pozytywne opinie.
Kiedyś się na nią skuszę;).
To ja dołączam do tego grona pozytywnych opinii 😉 Muszę przyznać, że naprawdę mnie zaskoczyła 🙂
wody komórkowej jeszcze nigdy nie miałam, ale takie wody termalne są u mnie latem na porządku dziennym
Ja też mam zawsze jakąś w zapasie, bo są wybawieniem dla mojej skóry, w upalne dni 🙂
lubię tego typu kosmetyki ale przyznam że te co prezentujesz są dla mnie nowością !
Każdą z tych wód warto poznać i przekonać się o jej działaniu na własnej skórze 😉
Zazwyczaj sięgałam po Avène. Jest to jedna z moich ulubionych wód. Obecnie mam EVIAN, ale i na Twoje propozycje chętnie się skusze.
Wody EVIAN jeszcze nie miałam, ale z chęcią się na nią kiedyś skuszę 🙂
Trochę wstyd przyznać, że takich wód to w ogóle nigdy nie używałam…
Żaden wstyd, bo zawsze można to nadrobić 😉 Woda termalna, to żaden niezbędnik, ale naprawdę fajnie uzupełnia pielgnację 🙂
Szczerze powiedziawszy jeszcze nie stosowałam żadnej z tych wód. Teraz latem nadarza sie okazja do wypróbowania , więc może kupię
Oj tak, lato to świetny czas na sięganie po takie wody 🙂 W upalne dni, potrafią być naprawdę wielkim wybawieniem 😉
Ostatnio zamówiłam sobie ponownie tę wodę komórkową. Poznałam ją dzięki topestetic i mam nadzieję, że szybko nie zniknie z rynku, bo to wspaniały kosmetyk po który uwielbiam sięgać.
Ja też mam taką nadzieję, bo zamierzam do niej wracać 🙂
Niestety nie mam tego kosmetyku a szkoda bo dużo dobrego słyszałam o nim.
Ja też, a teraz podpisuję się pod tymi dobrymi opiniami 🙂
Niestety i tym razem nie znam żadnej z tych, które pokazałaś. Jednak bardzo lubię takie wody stosować, dlatego zachęciłaś mnie do ich wypróbowania 🙂
Jeśli lubisz, to powinny Ci przypaść do gustu 🙂 Każda z nich ma swoje zalety, więc każda jest warta wypróbowania 🙂
Ja właśnie najbardziej lubię wodę komórkową z Esthederm:)
To jedno z moich odkryć i na pewno jeszcze u mnie zagości 🙂
Dobrze wiedziec, że istnieje coś takiego jak woda komórkowa, na pewno wpływa na skórę zbawiennie!
Pierwszy raz spotkałam się z kosmetykiem tego typu, ale muszę przyznać, że jest naprawdę świetna 🙂
W ubiegłym roku miałam wodę uriage, ale w innej wersji. Idealna na upały, wyciągnięta prosto z lodówki 🙂
Oj tak! Też zdarzało mi się ją stosować po schłodzeniu w lodówce 🙂
Nigdy nie stosowałam wody komórkowej i szczerze mówiąc, do tej pory nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Zazwyczaj sięgam po wody różane, np właśnie z Avene.
Woda komórkowa, to coś więcej niż woda termalna, dlatego naprawdę warto ją poznać 🙂