Ulubieńcy stycznia 2018
Miałam cichą nadzieję, że 2018 rok będzie rokiem wolniej płynącego czasu, jednak styczeń pozbawił mnie wszelkich złudzeń.
Poza tym, ze względów osobistych, był to dla mnie bardzo trudny miesiąc, więc cieszę się, że się już skończył.
Niemniej jednak, przyniósł mi kilku ulubieńców, o których warto wspomnieć. Jak zawsze, przeważają kosmetyki do pielęgnacji, ale jest też jeden produkt do makijażu, a wśród hitów znalazło się również coś dla ducha 😉
Oto moi ulubieńcy stycznia 2018.
W minionym miesiącu odkryłam idealny duet do pielęgnacji mojego ciała.
Są to dwa kosmetyki marki Barnängen – Caring Shower Cream oraz All Over Rescue Body Balm. Pierwszy z nich to kremowy żel pod prysznic, który znalazłam w grudniowej edycji ShinyBoxa. Nigdy wcześniej nie miałam tak cudownie kremowego kosmetyku pod prysznic. Myjąc nim skórę mam wrażenie, jakbym nakładała balsam pod prysznic. Jego konsystencja jest niesamowicie jedwabista, a jednocześnie bardzo bogata. Wszystko to sprawia, że używanie go jest czystą przyjemnością! 🙂
Drugi kosmetyk pochodzi z październikowego pudełka ShinyBox i jest to krem do ciała, który perfekcyjnie uzupełnia działanie żelu. Jego konsystencja jest niesamowicie przyjemna, masełkowata i bogata. Krem bardzo łatwo rozprowadza się po skórze i błyskawicznie się wchłania, przynosząc natychmiastowe ukojenie suchej skórze.
W dodatku oba kosmetyki przepięknie pachną, więc czego chcieć więcej? 😉
W zimowe miesiące skóra mojej twarzy wymaga jeszcze większej troski i uwagi.
Dlatego kolejnym kosmetykiem, który podbił moje serce w styczniu jest Emulsja silnie nawilżająca Anti Dry, marki Bandi. 30 ml miniaturę tego kosmetyku znalazłam w grudniowym pudełeczku beGLOSSY. Moja skóra pokochała tą emulsję od pierwszego użycia. Używam jej na noc, a rano moja skóra jest perfekcyjnie nawilżona, miękka i gładka w dotyku. Kosmetyk pomógł mi również uporać się z suchymi skórkami, które w okresie jesienno-zimowym są moją zmorą.
Dla takich odkryć zdecydowanie warto kupować beauty boxy! 😉
W ulubieńcach miesiąca nie mogło zabraknąć kosmetyku, który stał się moim odkryciem w dziedzinie pielęgnacji włosów, czyli Dwufazowego Eliksiru Magiczna Moc Olejków marki Elseve. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.
Dodam tylko, że nadal stosuję go po każdym myciu, a także na suche włosy, aby je ujarzmić i poprawić ich wygląd w ciągu dnia.
Jest to mój zdecydowany HIT! 🙂
ulubieńcy stycznia 2018 – produkt do makijażu
W tej kategorii tym razem moim hitem okazał się pędzel. Jest to pędzelek marki MAKEUP REVOLUTION, Powder Sculpt & Blend Brush który pochodzi z zestawu ULTRA SCULPT & BLEND COLLECTION.
Zestaw tych pędzli znalazł się w paczuszce, którą wygrałam w świątecznym rozdaniu u Agaty, z kanału Pokój Agaty.
Tak na marginesie, jeśli jeszcze nie znacie kanału Agaty, to bardzo gorąco Wam go polecam! Nie znam drugiej tak szczerej i obiektywnej YouTuberki jak Agata, która w dodatku jest mega pozytywną kobietą!
A wracając do mojego ulubieńca, to jest to niesamowicie miękki pędzelek syntetyczny, który idealnie sprawdza się do konturowania. Ma bardzo fajny kształt, który bardzo mi ułatwia zarówno samo nanoszenie pudru do konturowania, jak i jego blendowanie.
W dodatku jest naprawdę solidnie wykonany i pięknie się prezentuje 🙂
Z nowym rokiem obiecałam sobie nadrobić zaległości w czytaniu książek.
Jestem totalnym molem książkowym i kiedyś potrafiłam przeczytać 70-80 książek rocznie. Niestety przez zabiegany tryb życia, trochę się w tym temacie zaniedbałam i naprawdę mi tego brakowało.
W styczniu w moje ręce trafiła książka, którą od dawna chciałam przeczytać.
„Pod prąd” Roberta Biedronia, to autobiografia inna niż wszystkie. Książka jest napisana w formie wywiadu, czy też rozmowy, którą przeprowadziła z nim Magdalena Łuczko.
Jest to książka napisana z pasją i humorem, niesamowicie pozytywna i ciepła, ale też szczera, a momentami bardzo intymna. Od zawsze odbierałam pana Roberta jako postać bardzo pozytywną, a dzięki tej lekturze, tylko się utwierdziłam w moim przekonaniu. Bardzo cenię jego poglądy, dystans do siebie oraz cudowne poczucie humoru!
Rzadko czytam wywiady, zwłaszcza z politykami, ale ta książka ma w sobie to coś, co powoduje, że nie można się od niej oderwać.
To idealna lektura na długie, zimowe wieczory 😉
I to już wszyscy moi ulubieńcy stycznia 2018. Jak zawsze, jestem bardzo ciekawa, co skradło Wasze serca w minionym miesiącu.
Nie wiem, czy już Ci tym kosmetyku wspominałam… W razie czego się powtórzę. Chodzi mi o tonik Evree pure neroli. Jest genialny jako odświeżająca mgiełka, fixer do makijażu i tonik pielęgnacyjny w systemie seven skin. Używam go od listopada chyba i naprawdę poprawił stan mojej cery, choć nie oczekiwałam wiele po kosmetyku drogeryjnym za kilkanaście złotych. Baaa… Można go dostać nawet w Lidlu
Chyba nie wspominałaś, ale jak skończę swoje zapasy, to na pewno się na niego skuszę, bo dużo dobrego o nim czytałam 🙂