Ulubieńcy sierpnia 2017
Dziś w kalendarzu ostatni dzień sierpnia, zatem zapraszam Was na moich ulubieńców miesiąca. Powtórzę się kolejny raz, ale mam wrażenie, jakby czas przeciekał mi przez palce. Czy Wy też macie takie odczucia?
Wracając do tematu ulubieńców, w tym miesiącu będzie jedynie o pielęgnacji. Jeśli chodzi o kolorówkę, to żaden nowy produkt nie podbił mojego serca. Trzymałam się zatem swoich ulubionych produktów kolorowych, o których pisałam TUTAJ.
Za to będą dwaj niekosmetyczni ulubieńcy sierpnia 😉
Ulubieńcy sierpnia 2017
Zacznijmy od włosów. W tym miesiącu, totalnie zakochałam się w szamponie marki Schauma z serii Nature Moments, Zioła Prowansalskie i Lawenda. O odżywkach z tej serii pisałam w poście, na temat tego, co warto kupić na promocji w Rossmannie.
Natomiast ten szampon podbił moje serce swoją konsystencją, wydajnością, efektami, jakie daje jego stosowanie, a co najważniejsze – relaksującym i niesamowicie przyjemnym zapachem. Uwielbiam zapach lawendy, a ten szampon pachnie nią obłędnie! W dodatku pięknie oczyszcza włosy, które w trakcie spłukiwania w ogóle się nie plączą. Moje są cienkie i delikatne, więc bardzo często brakuje im objętości, a ten szampon pomaga im ją zachować.
Wszystko to sprawia, że używanie go jest bardzo przyjemne! 🙂
Drugim produktem, który ulubiłam sobie w tym miesiącu, jest kosmetyk, po którym w życiu bym się nie spodziewała, że przypadnie mi do gustu. Ba! Pewnie w drogerii nie zwróciłabym na niego najmniejszej uwagi. Mam tutaj na myśli Roll on Soft & Control, dezodorant marki FA w kulce (zawsze mi się przypominają czasy mojej młodości, kiedy żartowało się mówiąc o nim „fafkulce” 😉 ).
Otrzymałam go w majowym ShinyBoxie i długo się zastanawiałam, czy po niego sięgnąć. Zachęcona pozytywnymi opiniami dziewczyn, które również znalazły go w boxach, sięgnęłam po niego w tym miesiącu i używam każdego dnia. Jest to produkt naprawdę wart uwagi, nie tylko ze względu na swoje właściwości, ale również na delikatny, przyjemny zapach lilii. Duży plus ma za to, że nie podrażnia, ani nie wysusza skóry pod pachami, natomiast bardzo dobrze chroni przez cały dzień.
Kto by pomyślał? 😉
Ulubieńcy sierpnia 2017 – pielęgnacja twarzy.
W tym miesiącu odkryłam aż trzy kosmetyki, które bardzo mi ją ułatwiały. Pierwszym z nich jest dwufazowy płyn do demakijażu oczu od Nivea, z ekstraktem z bławatka. Pierwszy raz mam z nim do czynienia i muszę przyznać, że bardzo się polubiliśmy!
Moje oczy są bardzo wrażliwe i nie mogę ich zbytnio trzeć w trakcie demakijażu, ponieważ w momencie są podrażnione i robią się czerwone. Ten płyn pięknie zmywa makijaż, bez mocnego pocierania. Zostawia delikatną, tłustą warstwę, ale mnie to absolutnie nie przeszkadza. Według zapewnień producenta, formuła płynu ma również chronić i pielęgnować rzęsy. Faktycznie, odkąd go używam, moje rzęsy są w lepszej kondycji i na pewno zmniejszyło się ich wypadanie podczas demakijażu.
No i jest bardzo wydajny, a to spory plus! 🙂
W sierpniu na swoją kolej doczekał się także Rozświetlający krem pod oczy marki Krynickie SPA, z serii przeznaczonej do cery naczynkowej.
Krem ten znalazłam w kwietniowej edycji ShinyBoxa i swoje poleżał, nim znalazł miejsce w mojej pielęgnacji.
W jego składzie zawarto kompleks ekstraktów z yerba mate, arniki, oczaru, skrzypu polnego, miłorzębu japońskiego oraz kasztanowca. Według zapewnień producenta, krem ma niwelować oznaki zmęczenia, działać kojąco, łagodząco i rozjaśniająco na skórę, redukować opuchliznę oraz worki pod oczami. Ten krem ma zbawienne działanie na skórę wokół moich oczu. Wstając rano, bardzo często mam opuchnięte powieki (uroki życia alergika 😉 ). Po zastosowaniu tego kremu, niemal natychmiast widzę różnicę. Pięknie redukuje opuchliznę i worki pod oczami, a dzięki subtelnemu efektowi rozświetlenia sprawia, że wyglądam świeżo i rześko, nawet wtedy, gdy nie jestem wyspana.
I tylko zastanawiam się, czy uda mi się zużyć całe 30 ml tego kremu, w ciągu zalecanych 3 miesięcy od jego otwarcia. Może być ciężko 😉
Moim hitem sierpnia w dziedzinie pielęgnacji twarzy, jest również Ekspresowe serum do twarzy i szyi wygładzająco-ujędrniające, Jagody Acai,marki Ziaja.
Co prawda znałam je już bardzo dobrze, bo jest to moje drugie opakowanie tego kosmetyku, ale wróciłam do niego po pół roku przerwy i przypomniałam sobie, jak świetnie działa na moją skórę. Serum ma jedwabistą konsystencję, bardzo przyjemnie się nakłada i błyskawicznie wchłania, nie pozostawiając lepkiej warstwy. Daje efekt ładnie wypełnionej skóry, przez co staje się ona bardziej napięta i wygląda na wypoczętą. Można go stosować zarówno na noc, jak i na dzień, nawet samodzielnie. Jest idealne pod makijaż. Bardzo lubię stosować go pod krem na noc, bo mam wtedy wrażenie pełniejszego efektu pielęgnacji. Dobrze sprawdza się również w połączeniu z maseczką na noc z tej samej serii. W dodatku pięknie pachnie i jest bardzo wydajne – więc czego chcieć więcej? 😉
Ostatnim kosmetycznym ulubieńcem tego miesiąca jest krem do stóp marki Perfecta, a raczej – „Złuszczające skarpetki” krem-kompres do stóp i pękających pięt. Skóra moich stóp jest tego lata bardzo kapryśna. Bardzo często zdarzały mi się bolesne pęknięcia na piętach i dużych palcach. Ten krem zaradził problemowi pękającej skóry i sprawił, że ładnie się zmiękczyła i wygładziła. Krem ma gęstą konsystencję i zawiera w swoim składzie Mocznik (20%), olej z oliwek oraz D-Panthenol.
Ja stosuję go tylko na noc, ponieważ na dzień jest dla mnie troszkę za ciężki. Czy działa jak skarpetki złuszczające? Nigdy nie stosowałam skarpetek złuszczających, dlatego nie mam takiego porównania, ale na pewno w bardzo krótkim czasie, widocznie poprawia kondycję stóp. Jestem bardzo zadowolona z efektów, jakie daje i na pewno będę po niego sięgać!
Niekosmetyczni ulubieńcy sierpnia 2017
Na koniec zostawiłam hity nie będące kosmetykami, a pierwszym z nich jest preparat, który pozwolił mi przetrwać moje alergiczne katary, czyli spray do nosa Marimer. Jest to 100% sterylny, izotoniczny roztwór wody morskiej, który idealnie sprawdza się zarówno do codziennej higieny jamy nosowej, jak również jako uzupełnienie leczenia infekcji górnych dróg oddechowych.
Mnie bardzo pomógł zarówno na wysuszoną śluzówkę nosa, jak i wtedy, kiedy katar alergiczny zapychał mój nos. Marimer ma bardzo wygodny aplikator, który bardzo fajnie rozpyla spray, tworząc delikatną mgiełkę. Przyjemnie nawilża błony śluzowe i jednocześnie oczyszcza nos.
Świetnie nadaje się również dla dzieci i niemowląt, więc może z niego korzystać cała rodzina 🙂
Ostatnim ulubieńcem, a raczej ulubieńcami sierpnia, są Chrupsy, czyli suszone chipsy z jabłek z dodatkiem soku truskawkowego, marki Crispy Natural.
Dla mnie są niezastąpione jako przekąska w ciągu dnia, po treningu, czy po prostu, kiedy mam ochotę na coś słodkiego. Jest to produkt bezglutenowy, bez dodatku cukru i substancji konserwujących. Bardzo lubię suszone jabłka i bardzo często sama je suszę. Ten produkt jest fajną alternatywą, kiedy nie mam możliwości zrobić takich chipsów sama. Opakowanie jest małe, w sam raz do torebki, dlatego spokojnie można je zabrać ze sobą w podróż, do pracy, czy do szkoły.
W ofercie firmy dostępne są również inne warianty chipsów jabłkowych, a także chipsy z pomidorów, buraków, papryki czy marchewki. Moim zdaniem, jest to idealna przekąska dla każdego 🙂
To już wszyscy moi ulubieńcy sierpnia 😉
Jestem bardzo ciekawa, jakie są Wasze typy w tym miesiącu! A może znacie i stosujecie któryś z moich ulubieńców?
Ten sprey do nosa jest moim ulubieńcem każdego miesiąca odkąd na świecie pojawił się mój syn 😊
Ja dopiero go odkryłam, ale z pewnością będę do niego wracać, ponieważ jest najlepszy ze wszystkich, które do tej pory używałam 🙂
Poluję na ten płyn z Nivea. 🙂
Ja go kupiłam na promocji w Naturze 🙂 Bardzo często mają go w naprawdę dobrej cenie 😉
Zaglądnę, może też mi się uda złapać go w dobrej cenie. 🙂
bardzo lubię ten szampon Shaumy 🙂
Ja żałuję, że nie ma do niego odżywki 😉
Szampon jest świetny. Też go lubię. A ostatnio odkryłam swojego ulubieńca w kwestii demakijażu, mianowicie różany płyn micelarny z Eveline. W życiu nie przypuszczałabym, że będzie tak skuteczny i jednocześnie delikatny dla skóry no i ten boski zapach.
Nawet nie wiedziałam, że Eveline ma w swojej ofercie taki płyn! 😉 Bardzo lubię różane kosmetyki, więc na pewno przyjrzę się mu bliżej 😉
Przyznam szczerze, że też byłam zaskoczona, gdy go zobaczyłam. Jestem z niego naprawdę zadowolona. Nie mam po nim uczucia napięcia, nie wysusza, nie drażni oczu. Jedyny mankament to… Jest paskudnie gorzki 😀 kiedyś liznęłam usta po demakijażu i blee. Teraz staram się pamiętać i trzymać język za zębami, póki nie przelecę twarzy tonikiem
To akurat jest mankament do przeżycia 😉
Pamiętać i trzymać *