Ulubieńcy lutego 2018
Choć miniony miesiąc był krótszy, to i tak nie zabrakło w nim odkryć, które szybko stały się moimi ulubieńcami. Dzisiaj chciałabym się tymi odkryciami z Wami podzielić.
Oczywiście wśród moich ulubieńców mijającego miesiąca przeważają kosmetyki, ale są również dwaj ulubieńcy niekosmetyczni 😉
Oto moi ulubieńcy lutego 2018
Jak u każdej Włosomaniaczki, tak i u mnie wśród ulubieńców nie może zabraknąć produktu do pielęgnacji włosów. W tym miesiącu odkryciem okazała się Regenerująca maska błotna, marki –417, Catharsis Rejuvenation Hair Mud Mask. Maska ta znalazła się w styczniowym ShinyBoxie i skradła moje serce od pierwszego użycia!
Czym mnie tak zaskoczyła? Po pierwsze swoją bardzo gęstą i bardzo konkretną konsystencją, którą niesamowicie przyjemnie się nakłada. Jest to maska przeznaczona zarówno do włosów, jak i do skóry głowy, i tak też ją stosuję. Absolutnie nie powoduje przetłuszczania się skóry głowy, za to świetnie ją nawilża i łagodzi podrażnienia.
Włosy po użyciu tej maseczki są niesamowicie miękkie i gładkie, łatwo się rozczesują i układają.
Jest to mój zdecydowany hit mijającego miesiąca! 🙂
Drugim moim ulubieńcem jest kosmetyk, który otrzymałam w grudniowej edycji pudełka ShinyBox i jest to Bananowy peeling do ciała, mojej ulubionej hiszpańskiej marki – Kueshi.
Od samego początku urzekł mnie swoim cudownym zapachem. Pierwszy raz mam kosmetyk o zapachu banana, który naprawdę pachnie bananem! Jest to bardzo świeży, a co najważniejsze – naturalny zapach, a nie chemiczna imitacja bananowego zapachu.
Peeling jest dosyć drobny, więc nie jest to typowy zdzierak. Niemniej jednak, świetnie sobie radzi ze złuszczaniem martwego naskórka, nie podrażniając przy tym zbytnio skóry. Po jego użyciu skóra jest przyjemnie gładka i miękka, a takiego efektu oczekuję od peelingu.
W przypadku tego kosmetyku, ja i moja skóra jesteśmy bardzo na TAK! 😉
Dwaj kolejni moi ulubieńcy lutego 2018, to kosmetyki do pielęgnacji twarzy.
Pierwszy z nich pochodzi również z beauty boxa, tym razem ze styczniowej edycji beGLOSSY i jest to 1-minutowa maska oczyszczająca Urban Skin Detoks, marki Nivea.
Jest to jedna z najszybszych, a jednocześnie jedna z lepszych maseczek oczyszczających, jakie do tej pory stosowałam. Jej ogromnym plusem jest fakt, że nie trzeba jej długo trzymać na twarzy. Można ją spokojnie nałożyć na czas brania prysznica i przed wyjściem zmyć. Zawarte w niej drobinki pozwalają dodatkowo wykonać przyjemny peeling. A efekt? Przyjemnie oczyszczona, gładka i miękka skóra, dobrze przygotowana do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Czego chcieć więcej?
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że tak bardzo ją polubię 😉
Drugim jest Olejek różany z olejkiem macadamia, marki Vis Plantis. Kupiłam go na promocji w Drogerii Natura i z miejsca się w nim zakochałam!
Nigdy nie przypuszczałam, że stosowanie olejku w mojej pielęgnacji tak bardzo przypadnie mi do gustu. Zanim zaczęłam testować serum antytrądzikowe, stosowałam go na całą twarz, pod krem na noc. Obecnie nakładam go tylko na obszar wokół oczu, zanim nałożę krem pod oczy na noc. Rano skóra jest odprężona, odżywiona, gładziutka i promienna. Przez ten miesiąc zauważyłam, że moje cienie pod oczami znacznie się zmniejszyły, a i zmarszczki są mniej widoczne 😀
Olejek świetnie sprawdza się również na wszelkiego rodzaju problemy skórne, jak zmiany egzematyczne, które w zimie lubią się u mnie nasilać.
W dodatku olejek ma piękny, różany zapach, który bardzo uprzyjemnia jego stosowanie 😉
W mijającym miesiącu miałam również swojego ulubieńca makijażowego.
Jest nim kredka do ust marki Lovely, Perfect Line w kolorze nr 1. Nie jest to może odkrycie tego miesiąc, bo posiadam ją już od jakiegoś czasu, ale w lutym odkryłam ją na nowo. Najczęściej używałam jej na całe usta, zamiast matowej pomadki lub pod błyszczyk, czy olejek. To, jak pięknie wygląda na ustach i jak długo się na nich utrzymuje, przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Ta kredka potrafi przetrwać do 8 godzin, nawet pomimo jedzenia i picia! :O
W dodatku nie wysusza ust, a ze względu na swoją miękkość, jest bardzo łatwa i przyjemna w aplikacji.
Jest to mój zdecydowany MUST HAVE! 🙂
Czas na przedstawienie ulubieńców niekosmetycznych 😉
Pierwszy z nich, to produkt z kategorii akcesoria do pielęgnacji i jest to Pumeks HAMMAM od Maroko Sklep, który znalazł się w styczniowej edycji ShinyBoxa. Jest to produkt naturalny, wykonany ręcznie z marokańskiej glinki czerwonej, bogaty w minerały: cynk, magnez, selen i żelazo. Od jakiegoś czasu miałam ochotę przetestować ten pumeks i bardzo się cieszę, że do mnie trafił.
Pumeks jest wygodny i łatwy w użyciu, wystarczy okrężnymi ruchami masować mokre stopy. W trakcie tego zabiegu, pumeks złuszcza martwy naskórek, a skóra staje się gładka i miękka. Efekt ten utrzymuje się zdecydowanie dłużej, niż po tradycyjnych pumeksach, czy tarkach.
Ja jestem nim totalnie zauroczona i mam ochotę wypróbować inne produkty do wykonywania domowych rytuałów Hammam 😉
W zeszłym miesiącu w moich ulubieńcach znalazła się książka, a w tym miesiącu będzie to serial. I to nie byle jaki, a jeden z moich ulubionych seriali wszech czasów. Mowa tutaj o serialu Elementary, z Lucy Liu i Jonnym Lee Millerem w rolach głównych. Serial opowiada o ekscentrycznym geniuszu Sherlocku Holmsie i jego partnerce, a wcześniej terapeutce, dr Joan Watson. Ta nietuzinkowa para detektywów, pomaga nowojorskiej policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.
Za sprawą 5 sezonu tego serialu, wróciłam w lutym do subskrypcji Netflixa i wręcz pochłonęłam wszystkie 24 odcinki. Poszczególne zagadki są dopracowane i skomplikowane, przez co serial jest niesamowicie wciągający, a momentami wręcz zaskakujący. Nie brakuje również sporej dawki dobrego humoru oraz wzruszeń.
Z niecierpliwością czekam na sezon 6, a Wam, jeśli nie znacie tego serialu, gorąco go polecam! 🙂
I to już wszyscy moi ulubieńcy lutego 2018.
Jak na taki krótki miesiąc, sporo się tego uzbierało 😉
Podoba mi się ten odcień kredki Lovely i peeling !
Ja właśnie najbardziej lubię takie odcienie kredek i mam ich najwięcej w swojej kolekcji 😉
wcale się nie dziwię:)
zaintrygował mnie bananowy peeling Kueshi 🙂 pumeks Hammam miałam i jest świetny do pielęgnacji zniszczonych pięt
To prawda, daje świetne efekty 🙂
Znam odzywkę -417 i u mnie również fajnie się spisuje 🙂 Lubię ją za zapach i za to, że pomaga mi rozczesywać włosy 🙂 Mam też ten pumeks, ale jeszcze go nie używałam 😀
To koniecznie daj znać, czy Ci przypadł do gustu 😉
O widze dużo masz tych ulubieńców, ja nie znam tu niczego ::)
No w tym miesiącu wyjątkowo mi się nazbierało 😀
Najchętniej wypróbowałabym z nich peeling bananowy – brzmi ciekawie i interesuje mnie ta marka od pewnego czasu. Nivea mam i lubię.
Ja uwielbiam kosmetyki Kueshi! 🙂 Szkoda tylko, że są u nas kiepsko dostępne.
Jeszcze nie używałam tej maski do włosów.
Zupełnie nie wiedziałam jak się do tego pumeksu zabrać i oddałam go koleżance. 🙂
To koniecznie daj znać, jak się u Ciebie sprawdzi ta maska! 🙂
Niestety nie znam żadnego z Twoich ulubieńców, ale maska do włosów i pumeks mnie ciekawią najbardziej
Jak będziesz mieć możliwość, to wypróbuj maskę, bo jest tego warta! 🙂 A pumeks podobno można dostać w Rossmannie 😉
Musze tę maskę wypróbować. 🙂
Ta maska Kueshi czeka na użycie, jestem ciekawa jak się sprawdzi u mnie 🙂
Maska -417, czy peeling Kueshi? 🙂
Haha oczywiście maska minus417 😂 te marki mi się już mylą czasami
Ja mam ich tyle że miejsca nie braknie na opisanie
Mnie się też czasem zdarza, że muszę robić selekcję 😉
Nie znam żadnego z Twoich ulubieńców 🙂
Ja w sumie nie zastanawiałam się nad swoimi ulubieńcami 🙂
Na pewno są jakieś kosmetyki lub produkty, których używasz chętniej od innych 😉
maska błotna i mi przypadła do gustu.
To jest nas dwie 🙂 :*