Ulubieńcy Lipca 2017
Dziś ostatni dzień lipca, a to najlepszy czas, by zacząć nową serię postów. Zatem zapraszam Was dzisiaj na pierwszych na moim blogu, ulubieńców miesiąca.
Upływ czasu najbardziej uświadamiają mi kartki w kalendarzu, które raz po raz przewracam, gdy zaczyna się nowy miesiąc. Czy Wam też, czas tak szybko leci? Tak niedawno był styczeń, a dziś jesteśmy już po połowie roku i zupełnie nie mam pojęcia, kiedy to się stało! 😉
Wracając do tematu ulubieńców, miesiące letnie są tymi miesiącami, podczas których rośnie liczba używanych przeze mnie kosmetyków – zwłaszcza tych do pielęgnacji. Miałam zatem okazję odkryć kilka perełek, o których chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć.
Ulubieńcy Lipca 2017
W lecie skóra mojej twarzy bywa bardzo kapryśna. Potrzebuje zatem większej dawki nawilżenia, a co za tym idzie, muszę solidniej przykładać się do jej pielęgnacji.
W tej kategorii, największym hitem ostatnich tygodni, jest dla mnie Oxygen Lifting Day Cream – Tlenowy Liftingujący Krem na dzień, marki o2skin. Co prawda krem ten odkryłam już w czerwcu, ale wtedy stosowałam go zamiennie z innym kremem tej marki. W tym miesiącu używałam go każdego dnia i jestem w nim zakochana! Krem ma bardzo przyjemną, „masełkowatą” konsystencję, piękny zapach i cudownie działa na moją skórę. Uwielbiam zaczynać z nim dzień, bo bardzo przyjemnie się nakłada, jest świetny pod makijaż i zapewnia skórze odpowiednie nawilżenie, gładkość oraz aksamitną miękkość w dotyku. Efekt nawilżenia utrzymuje się przez cały dzień, co w gorące dni jest dla mojej skóry wybawieniem!
W tym miesiącu odkryłam również idealne uzupełnienie pielęgnacji mojej twarzy.
Do grona moich ulubieńców dołączył w tym miesiącu rewitalizujący tonik hiszpańskiej marki Kueshi, a poznałam go, dzięki czerwcowej edycji ShinyBoxa. Zauroczył mnie od pierwszego użycia, ponieważ cudownie koi moją wrażliwą skórę i pozostawia niesamowite uczucie komfortu. W dodatku w składzie zawiera mój ulubiony składnik, czyli aloes. Najbardziej lubię używać go przy pomocy dłoni, ponieważ jest coś tak aksamitnego w jego konsystencji, że ma się wrażenie nakładania produktu żelowego, a nie toniku. Trudno to opisać słowami, ale jego aplikacja jest bardzo przyjemna.
W okresie letnim, przesuszona jest również skóra moich dłoni, a zwłaszcza skórki przy paznokciach, które wyglądają przez to bardzo nieestetycznie. Długo szukałam produktu, który temu zaradzi i w tym miesiącu się to udało. Wszystko za sprawą wzmacniającego serum do dłoni i paznokci, marki Mincer Pharma, z serii Vitamins Philosophy. Zawsze wydawało mi się, że serum do dłoni, to kosmetyk zupełnie mi zbędny, ale po odkryciu tego serum wiem już, jak bardzo się myliłam! Po pierwszej aplikacji, skóra moich dłoni była widocznie zregenerowana i nawilżona, a kiedy zaczęłam używać go regularnie, przestałam mieć problem z suchymi skórkami przy paznokciach. Poza tym zauważyłam, że od kiedy go używam, nie muszę tak często sięgać po krem do rąk, ponieważ nawilżenie utrzymuje się bardzo długo. Wisienką na torcie jest obłędny zapach tego kosmetyku, który sprawia, że często się łapię na wąchaniu posmarowanych nim dłoni 😉
Lipiec zaowocował także ulubieńcem w zakresie pielęgnacji moich włosów.
Pogoda w lipcu nas nie rozpieszczała, a moje włosy, które są naturalnie kręcone i bardzo podatne na wilgoć w powietrzu, okropnie się puszą. W ich ujarzmianiu, idealnie sprawdził się spray ochronny MATRIX Total Results Miracle Treat 12, z linii Color Obsessed. Takiego kosmetyku szukałam od dawna! Świetnie „dociąża” włosy, sprawiając, że lepiej się prostują, nie puszą się, są gładkie i miękkie w dotyku. Nie tracą przy tym objętości, a na tym zależy mi najbardziej. Spray ma bardzo gęstą konsystencję, przypominającą bardziej balsam, dlatego lubię go nakładać dłońmi na wilgotne włosy.
Moi ulubieńcy lipca 2017, to również produkty do makijażu.
Co prawda lato to czas, kiedy staram się nosić jak najlżejszy makijaż, jednak ze względu na kaprysy mojej skóry, nie mogę go całkowicie ograniczyć.
Moją niezastąpioną perełką, która sprawdza się idealnie nie tylko w tym okresie, jest podkład AA Make Up Filler. Co prawda używam go od dawna, ale w tym miesiącu odkryłam kolor Light Beige, który idealnie sprawdza się nałożony na moją muśniętą słońcem skórę. Podkład jest bardzo lekki, idealnie stapia się z cerą, ładnie wyrównuje jej koloryt, nie tworząc przy tym efektu „maski”, a co najważniejsze – nie podkreśla suchych skórek. Moja skóra po jego nałożeniu wygląda świeżo i promiennie, a makijaż utrzymuje się przez długie godziny. No i nie zapycha porów – a to jest dla mnie ogromnym plusem!
Ulubieńcem tego miesiąca okazał się również puder, który kupiłam w celu utrwalania korektora pod oczami. Szybko jednak się okazało, że świetnie sprawdza się również do utrwalania podkładu. Wibo Fixing Powder, bo o nim mowa, to puder sypki o ładnym, satynowym wykończeniu. Puder jest transparentny, bardzo drobno zmielony i ma przyjemną konsystencję. Jest praktycznie niewidoczny na skórze, ładnie utrwala makijaż, matuje skórę, ale nie jest to efekt płaskiego matu. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i myślę, że pozostanie w mojej kosmetyczce na długo! 😉
Makijażu oczu nie wyobrażam sobie bez tuszu do rzęs.
Nie lubię używać jednak tych wodoodpornych, ze względu na moje wrażliwe oczy, które przez alergię bardzo często bywają podrażnione. W tym miesiącu, moim ulubieńcem był tusz Lash Princess False Lash Effect Maskara marki Essence. Tusz ma fajną szczoteczkę, dzięki której bardzo ładnie rozdziela rzęsy i nie skleja ich. Nie tworzy grudek, nie kruszy się i nie odbija, a na moich rzęsach potrafi przetrwać cały dzień, nawet w upale.
Ostatnią perełką tego miesiąca jest narzędzie do makijażu, które gości u mnie od dłuższego czasu. Jednak do tej pory, wydawało mi się mało przydatne. Beautyblender micro.mini, bo o nim mowa, to młodszy brat niezastąpionego u mnie Beautyblendera. Jest polecany przede wszystkim do nakładania korektora pod oczy, ale ja najbardziej lubię go używać do nakładania rozświetlacza i do rozświetlania wewnętrznych kącików oczu. Jest w tym dużo bardziej precyzyjny, niż jego duża wersja i idealnie wpasowuje się we wszystkie zagłębienia twarzy.
I to już wszyscy moi ulubieńcy lipca 2017. A jakie są Wasze kosmetyczne odkrycia minionego miesiąca?
Koniecznie dajcie znać, bo może i ja znajdę wśród nich swoje kolejne perełki! 😉
Ja ostatnio nie mogę obejść się bez serum do włosów Ziai. Obecnie używam satynowego. Jest jeszcze druga wersja, do której się przymierzam. Myślę, że satynowe byłoby idealne dla Ciebie, bo też dociąża włosy, chroni przed zabiegami typu prostowanie czy suszenie, nadaje blasku i co najistotniejsze dla mnie, sprawia, że włosy idealnie się rozczesują. Mam z tym ogromny problem ostatnio. Nawet TT sobie nie radzi. Ja nakładam je dłońmi na umyte wilgotne włosy. Gdy na drugi dzień są wyjątkowo splątane, to na suche dokładam małą porcję. Nie daje efektu tłustych włosów. I też super pachnie. Obecnie testuję też maskę L’biotica z Arganem i 24k złotem. Ale za wcześnie bym mogła powiedzieć coś więcej. Pierwsze wrażenia pozytywne, ale zobaczymy, gdy skończę choć jedno opakowanie xD
No i jeszcze mój ostatnio ukochany zapach. A nawet dwa. Wcale nie nowe. Wrecz przeciwnie. Ale naprawdę je lubię. Mają w sobie to coś. Zresztą mnóstwo ludzi mnie zaczepia i pyta, czym pachnę, więc to chyba nie tylko moje wrażenie 😃 Mianowicie Hugo Boss XX oraz CK Contradiction. Na półce stoją In2U, Kylie Minogue, Arden, kilka różnych Playboyów, jakiś Adidas, Halle Berry, stokrotki Jacob’s a i wszystko kurz zbiera, bo non stop używam tylko tamtych dwu 😀
Nie znam tego serum z Ziaji, ale chętnie poznam, zwłaszcza, że szukam zamiennika tego sprayu z MATRIX’a 😉 O kosmetykach do włosów L’biotica słyszałam dużo dobrego, ale ja mam taki zapas kosmetyków do włosów, że póki co muszą poczekać na swoją kolej 😀 A jeśli chodzi o zapachy, to na dzień używam zazwyczaj mgiełek do ciała, a na większe wyjścia mam jeden ukochany od jakiegoś czasu i jest to Roberto Cavalli Acqua 🙂
Dziękuję za polecenia, Kochana! :*
Do usług xD
Co do zapachów, to oczywiście bardzo indywidualna kwestia. Każdy odbiera je inaczej i co ważne, na każdej skórze każdy zapach jest nieco inny. Ja kocham zapachy ogólnie. Mgiełka to jednak dla mnie zbyt mało. Lubię coś więcej. Bez smugi zapachu wokół siebie czuję się naga xD
A Cavalli nie znam muszę przyznać szczerze. Chętnie się mu przyjrzę 😃 Choć staram się nie stosować jednego zapachu przez dłuższy czas, bo staję się na niego niewrażliwa. Tak było z Gabriela Sabbatini, którą pokochałam jeszcze w LO i wiele lat używałam aż zauważyłam, że mogę wylać pół flakonika na siebie i nie poczuć jej zapachu. Dlatego teraz mam całą półkę perfum, wód toaletowych itd. I w zależności od stroju, okazji czy humoru wybieram różne zapachy. A przynajmniej się staram 😃 bo contradiction i xx mnie ostatnio zdominowały 😃😃😃
Hej. A dlaczego nie masz rzadnego kosmetyku z filtrami UV? Może trochę na ten temat, proszę
Witaj Ewo! 🙂
Krem o2skin zawiera filtr SPF6 i dla mnie to wystarczająca ochrona na co dzień, bo większość dnia spędzam za biurkiem 😉 Jeśli potrzebuję wyższej ochrony, to stosuję bazę pod makijaż z filtrem lub krem BB, czy CC, które go zawierają. Poza tym, w tym miesiącu nie odkryłam żadnego innego kosmetyku z tej kategorii, który byłby godny polecenia. Pomyślę w takim razie nad postem w tym temacie.
Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Tonik z Kueshi mam w domu i z tego co piszesz chyba się z nim polubię 🙂 U mnie lipiec był takim miesiącem, w którym kończyłam zaczęte produkty. Z tych wszystkich produktów z całego serca mogę Ci polecić żel pod prysznic marki Dove o smaku gruszki 🙂 Ogólnie jest fenomenalny i idealnie pasuje do lata 🙂
Tego żelu jeszcze nie znam, ale przy najbliższych zakupach z tej kategorii na pewno się mu bliżej przyjrzę, bo uwielbiam żele o zapachu owoców! 🙂 A Ty koniecznie daj znać, jak się u Ciebie sprawdził tonik Kueshi! 😉