Ulubieńcy i odkrycia października 2018
Choć trudno w to uwierzyć, kilka dni temu, pożegnaliśmy kolejny miesiąc. I o ile wrzesień zdawał mi się ciągnąć, o tyle październik przeleciał mi niemalże w oka mgnieniu 😉
Za to przez większość miesiąca, pogoda dopisywała i momentami było bardzo ciepło. Z tego względu, pomimo zmiany czasu, jesień była bardziej jak wiosna 😉
Oczywiście nie obyło się bez testowania i poznawania nowych kosmetyków. Udało mi się wśród nich wyłuskać kilka perełek, o których dzisiaj chciałabym Wam troszkę opowiedzieć 😉
Ulubieńcy i odkrycia października.
Zacznijmy od kosmetyku, który okazał się odkryciem minionego miesiąca.
Jest to Olejek do twarzy z brazylijskiej papai z kwasem hialuronowym marki COUGAR, o którym kilka dni temu pisałam TUTAJ.
Nadal nie mogę wyjść z podziwu nad tym kosmetykiem, który zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Bardzo lubię kosmetyki, których działanie można zauważyć niemalże natychmiast, a ten olejek zdecydowanie należy do tej kategorii.
Uważam, że będzie idealnym uzupełnieniem mojej jesiennej i zimowej pielęgnacji 🙂
W mojej październikowej pielęgnacji, prym wiódł krem marki MIXA.
A dokładnie Extreme Nutrition, Bogaty krem odżywczy z olejkiem z wiesiołka, który okazał się zbawieniem dla mojej kapryśnej skóry, nie tylko podczas choroby 😉
Pełną recenzję tego kosmetyku znajdziecie TUTAJ.
Nadal podtrzymuję swoją opinię, że jest to idealny krem na noc, który dogłębnie odżywia i nawilża skórę, przynosząc jej natychmiastowe ukojenie.
On również świetnie się sprawdzi do pielęgnacji skóry jesienią i zimą 🙂
Ulubieńcy i odkrycia października 2018 – kosmetyki marki Nivea
W minionym miesiącu, moje serce skradły dwa produkty tej marki.
Pierwszy z nich dbał o moje usta i jest to Lip butter Raspberry Rose, czyli po prostu Masełko do ust 😉
Szczerze mówiąc, po tym jak sławetny Pop-Ball trafił do moich rozczarowań, byłam do niego nieco sceptycznie nastawiona. Jednak różnica między tymi dwoma produktami jest kolosalna!
O ile balsam ukryty w Pop-Ball’u dawał jedynie chwilowe uczucie nawilżenia i komfortu, o tyle to masełko pięknie nawilża i regeneruje usta, a przy tym bardzo długo się na nich utrzymuje. Bardzo lubię nakładać je zwłaszcza na noc, a rano budzę się z gładkimi i miękkimi wargami, które są idealnie przygotowane do malowania. Jako fanka matowych pomadek, doceniam również to, że świetnie radzi sobie z suchymi skórkami, dzięki czemu, usta są wypielęgnowane i żadna, nawet najbardziej wysuszająca szminka nie robi im krzywdy 😉
W dodatku pięknie pachnie malinami, co przekłada się również na smakowity posmak na ustach.
Wszystko to sprawia, że mam ochotę sięgnąć po inne wersje tego masełka, a najbardziej kusi mnie kokos 😀
Drugim kosmetykiem marki Nivea, który trafił do moich ulubieńców jest…
… Suchy szampon FRESH REVIVE, w wersji dla blondynek. Otrzymałam go do testowania w ramach KLUBU NIVEA i muszę przyznać, że bardzo przypadł mi do gustu! 😉
Szampon szybko i łatwo się aplikuje, nie podrażniając przy tym skóry głowy. Jest łatwy do wyczesania i nie pozostawia białych śladów, a to ogromny plus. Po jego użyciu włosy są odświeżone, uniesione od nasady, a w dodatku mięciutkie. Świetnie się sprawdza również w sytuacjach, kiedy potrzebujemy ratować naszą fryzurę, bo na przykład złapał nas deszcz. Pozwala błyskawicznie odświeżyć włosy, nadać im objętości i na nowo wystylizować.
Jego zaletą jest też bardzo przyjemny zapach, który długo utrzymuje się na włosach.
Muszę przyznać, że jest to jeden z lepszych suchych szamponów, jakich do tej pory używałam i na pewno będę do niego wracać! 🙂
Ulubieńcy i odkrycia października 2018 – perfumy
Czas na mojego październikowego ulubieńca zapachowego. A jest nim zapach od Elizabeth Arden – Green Tea. Nie jest to co prawda żadne odkrycie, bo perfumy te znam dawna, ale w minionym miesiącu, to właśnie one towarzyszyły mi najczęściej 😉
Pisałam o nich nawet w ramach otwarcia nowej serii na blogu, dotyczącej moich ulubionych zapachów KLIK.
Niezależnie od pory roku, czy pogody za oknem, bardzo lubię do nich wracać. Jest to jeden z tych zapachów, który niezmiennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy 🙂
Ostatni ulubieniec minionego miesiąca, to kosmetyk do makijażu.
I jest to kultowy tusz Hypnôse od marki Lancôme. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jego szczoteczkę, poczułam się nieco rozczarowana, bo wygląda ona dosyć prosto i niepozornie. Poza tym jestem fanką silikonowych szczoteczek, a ta jest klasyczna.
Zdanie zmieniłam jednak po pierwszym użyciu, kiedy zobaczyłam na moich rzęsach ten efekt WOW, który tak bardzo lubię. Tusz idealnie rozdzielił moje rzęsy, wydłużył je, delikatnie pogrubił i podkręcił. A wszystko to bez zbędnego sklejania i bez efektu pajęczych nóżek. Szczoteczka dociera nawet do tych najkrótszych rzęs, każdą z nich ładnie podkreślając.
Za tym efektem idzie również perfekcyjna trwałość, bo tusz nie osypuje się, ani nie odbija na powiekach i w nienagannym stanie utrzymuje się przez cały dzień. W dodatku jest to kosmetyk wydajny, bo używam go już ponad miesiąc i nie wygląda na to, żeby miał się skończyć 😉
Co prawda, posiadam jedynie miniaturkę tego tuszu, który otrzymałam do testowania od marki Lancôme, ale tusz zauroczył mnie do tego stopnia, że kiedyś na pewno sięgnę po pełnowymiarowe opakowanie 😉
Tak przedstawiają się moi ulubieńcy i odkrycia października.
A jacy są Wasi? Koniecznie dajcie znać, jakie produkty skradły Wasze serca w minionym miesiącu 🙂
O kochana widze ze tez polubilas sie z tym suchym szamponem <3
Bardzo! 🙂 Nawet nie przypuszczałam, że tak mi przypadnie do gustu 😉
o olejku Cougar czytałam już wiele dobrego, wydaje się być idealny na jesienno – zimowe odżywienie skóry
Podpisuję się pod wszystkimi pozytywnymi opiniami na jego temat 🙂
o tym olejku jest głośno i przede wszystkim są same pochlebne opinie o nim 🙂
Zapowiada się nowy hit pielęgnacyjny? 😉
Mam ten olejek do twarzy w zapasach, u mnie masełko nivea się nie sprawdziło, nie zużyłam go do końca, miałam wersję jagodową
To już wiem, której nie kupować w następnej kolejności 😉
W październiku nie miałam jakiś szałowych zakupów kosmetycznych dlatego faworytów też brak
Ja mam takie zapasy, że zakupy robię bardzo rzadko 😉
Pamiętam, że kiedyś sprawdzałam tester zapachu Green Tea i mnie niestety nie oczarował.
Nie każdy lubi tego typu zapachy, tak, jak nie każdy lubi słodkie, czy mydlane 😉
Ten zapach uwielbiam i znowu kupiłam nową butelkę 🙂
A ja zdobyłam próbkę polecanego przez Ciebie Issey Miyake i bardzo przypadł mi do gustu 🙂
Krem chyba sobie kupie, bo kilka osób mi polecało 🙂
Ja też polecam! 🙂 Idealny na jesień i zimę 😉
Moja koleżanka używa tego zapachu od Elizabeth Arden – Green Tea
Ja do niego wracam bardzo często 🙂
O widzę kilka znanych mi produktów. Co do tuszu mam jakieś mieszane uczucia.
A ja się bardzo z nim polubiłam 🙂
Dzięki lekturze Twoich postów poznałam kilka nowych rzeczy.
Bardzo się cieszę, że mogłam się do tego przyczynić 🙂
Ten olejek jest bardzo ciekawy. Lecę o nim czytać! 😉
Perfumy wąchałam w drogerii i bardzo podobał mi się ich zapach! 🙂
Mój ulubieniec to kremy do rąk marki Cafe Mimi <3
Mam ten olejek do twarzy, ale jeszcze go nie próbowałam, teraz czuję się zachęcona do przetestowania 😀 Suchy szampon z Nivea również dostałam do testów, ale na mnie nie zrobił aż takiego wrażenia 😉
Moim zdaniem, ten olejek jest naprawdę wart wypróbowania 🙂 Ja jestem nim totalnie zauroczona! 🙂
Malinowe masełko od Nivea mój hit 🙂
U mnie też pewnie na jednym opakowaniu się nie skończy 😉
Miałam tylko masełko do ust, bardzo miło je wspominam 🙂
Perfum i tusz to dla mnie ciekawostka. Na pewno przyjrzę się im bliżej. 🙂
U mnie sprawdzają się rewelacyjnie 🙂 A perfum, to jak zapewne wiesz, moja miłość od dawna ^^
Jestem ciekawa tego zapachu, gdyż bardzo mnie flakonik zaintrygował.
To koniecznie musisz go powąchać! 🙂
Jestem ciekawa zapachu tej perfumy i jeśli spotkam ją na swojej drodze to z pewnością powącham 🙂
Jeśli lubisz świeże, lekkie zapachy, to na pewno przypadnie Ci go gustu 🙂
Kusi mnie przetestowanie tych suchych szamponów od Nivea
Myślę, że warto 🙂
To masełko do ust bym chętnie spróbowała, bo pogoda coraz zimniejsza i łatwo o wysuszone…
Przy takiej pogodzie, sprawdza się idealnie i myślę, że będzie też świetne na zimę 🙂
Markę nivea bardzo lubię więc kusi mnie masło
Ja w końcu się skusiłam i nie żałuję 😉