Ulubieńcy grudnia 2017
Dzisiaj przychodzę do Was z ostatnimi ulubieńcami miesiąca. Może dziwnie to zabrzmi, ale w porównaniu do innych miesięcy minionego roku, grudzień najbardziej mi się ciągnął. Nie był to dla mnie łaskawy miesiąc, ale nie zmienia to faktu, że znalazło się w nim kilka perełek, które mi go „osłodziły” 😉
Jak zawsze, większość moich ulubieńców to kosmetyki. W tym miesiącu prym wiodły u mnie kosmetyki do pielęgnacji twarzy oraz do makijażu. Znalazł się również ulubieniec, a raczej ulubieńcy niekosmetyczni.
Jeśli zatem chcecie się dowiedzieć, co najbardziej urzekło mnie w grudniu, zapraszam do lektury 😉
Ulubieńcy grudnia 2017
Moim pierwszym ulubieńcem kosmetycznym minionego miesiąca jest Micelarny żel do mycia twarzy marki Bielenda. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.
Dodam tylko, że jest to jeden z lepszych żeli, jakie miałam okazję używać w minionym roku.
Drugim kosmetykiem do oczyszczania twarzy, który bardzo przypadł mi do gustu jest Tonik z kwasami AHA, Pro-Clearance Solution Aha [+], Skin Renewal Glycolic Action, marki Figs&Rouge.
Tonik zawiera 6 kwasów: mlekowy, cytrynowy, tartarny, jabłkowy oraz glikolowy, dzięki czemu bardzo ładnie oczyszcza skórę i delikatnie ją złuszcza. Po jego użyciu skóra jest czysta, odświeżona i wygładzona, a pory zwężone. Używam go 2-3 razy w tygodniu, w zależności od potrzeb.
Takiego kosmetyku brakowało mi w mojej pielęgnacji, dlatego bardzo się cieszę, że znalazł się w moim listopadowym pudełku ShinyBox! 🙂
Ostatnim kosmetykiem do pielęgnacji twarzy, który bardzo przypadł mi do gustu w grudniu jest Regenerująca emulsja do twarzy z ekstraktem ze śluzu ślimaka i olejkiem różanym, z SPF15, marki Kueshi.
W sierpniowym ShinyBoxie znalazłam miniaturę tego kosmetyku o pojemności 30 ml. Emulsja chwilę czekała na swoją kolej, ale kiedy już się doczekała, skradła moje serce od pierwszego użycia.
Krem jest bardzo przyjemny, ma treściwą konsystencję i cudownie nawilżające działanie. Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu, za to po jego użyciu skóra jest elastyczna, wygładzona i przyjemnie miękka. W dodatku ma bardzo przyjemny zapach, który uprzyjemnia jej stosowanie.
Moja skóra bardzo ją polubiła, ale wcale mnie to nie dziwi, ponieważ wszystkie kosmetyki marki Kueshi, które do tej pory miałam okazję stosować, skradły moje serce 😉
Moi kolejni ulubieńcy grudnia 2017, to kosmetyki do makijażu.
Pierwszy, to kultowy już tusz marki Lovely, Curling Pump Up Mascara.
Tusz ten kupiłam podczas ostatniej promocji -55% na kolorówkę w Rossmannie i był to pierwszy mój kontakt z tym kosmetykiem.
Zawsze zastanawiałam się, czy wszystkie te „ohy” i „ahy” krążące na jego temat w sieci są prawdziwe. Po miesiącu jego regularnego stosowania, muszę przyznać, że zdecydowanie tak!
To, jak pięknie ta maskara wygląda na rzęsach, jest po prostu niesamowite. Idealnie rozdziela, wydłuża i pogrubia rzęsy, a w dodatku nie skleja ich, ani nie osypuje się.
Ma niesamowicie wygodną szczoteczkę, która pozwala nie tylko na stopniowanie efektu, ale również na precyzyjne dotarcie do najkrótszych rzęs.
Nigdy bym nie przypuszczała, że tak niedrogi tusz, może tyle zdziałać 😉
Moim ostatnim kosmetycznym ulubieńcem jest kosmetyk, który do tej pory wydawał mi się całkowicie zbędny.
Mowa tutaj o Mgiełce do utrwalania makijażu, Fixer Mist, marki Bielenda. Kosmetyk ten również zakupiłam podczas promocji w Rossmannie, bardziej z ciekawości, niż potrzeby.
Czytałam na jego temat wiele skrajnych opinii, dlatego chciałam się przekonać, czy u mnie zda egzamin i zdał naprawdę dobrze! 😉
Fixer ładnie scala makijaż i faktycznie przedłuża jego trwałość. W dodatku kosmetyk sprawia, że skóra dłużej pozostaje matowa, co jest dla mnie ogromnym plusem. Moja strefa T potrafi zacząć się świecić po 3-4 godzinach, a dzięki tej mgiełce, czas ten wydłuża się prawie dwukrotnie.
Oczywiście nie stosowałam jej codziennie, ale wiele razy pozwoliła mojemu makijażowi przetrwać niesprzyjającą i mało zimową aurę 😉
I dochodzimy do niekwestionowanego ulubieńca niekosmetycznego.
Jest nim oczywiście Tchibo Cafissimo. Miałam przyjemność brać udział w kampanii Rekomenduj.to, podczas której testowałam ekspres oraz kapsułki. Dla takiego kawosza, jak ja, możliwość przetestowania tego typu urządzenia było nie lada gratką. W życiu bym jednak nie przypuszczała, że kawa z kapsułek może być taka smaczna! Każda kawa jest inna, każda niepowtarzalna, każda warta spróbowania 😉
Moją pełną opinię na temat ekspresu, jak i samych kaw, znajdziecie TUTAJ.
I to już wszyscy moi ulubieńcy grudnia 2017.
A jacy są Wasi? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 😉
Lubię ten tusz z Lovely, ale przyznam szczerze, że bije go na głowę Catchy eye z Gosha. Mają podobne szczoteczki i konsystencję, ale ten z Gosh jest bardziej elastyczny, lepiej rozdziela i wydłuża włoski i jest trwalszy. Polubiłam go baaaardzo. Używam od września i nie zmienił swoich właściwości, nie wysechł ani nic w tym stylu
Tego z Gosha nigdy nie miałam, ale skoro polecasz, to kiedyś wypróbuję 🙂
Polecam szczerze i z serca. Jeden z najlepszych jakie miałam. Nie powiem Ci ile kosztuje w cenie regularnej, bo ja kupiłam go za 9 zł w promocji z Drops
Jak mi się skończą zapasy, to na pewno wypróbuję. Dziękuję za polecenie Kochana 🙂