ShinyBox Beauty Queen – marzec 2019
Jak widzicie po tytule, przychodzę do Was dzisiaj z zawartością marcowej edycji pudełka ShinyBox, pod wdzięcznym hasłem Beauty Queen. Tym razem – bez pudełek zastępczych, za to w nowej, pięknej odsłonie graficznej i różowym pudełku zewnętrznym.
I to nie jedyna nowość, bo ogromną zmianą na plus (oczywiście według mnie), jest zmiana firmy kurierskiej z Poczty Polskiej na InPost. Wiem, że wiele osób narzeka na tę firmę, ale u mnie działa ona niezawodnie. Po raz pierwszy, nie musiałam się zastanawiać, czy pudełko zostanie mi dostarczone następnego dnia po wysyłce, czy może gdzieś utknie i będę czekać do dnia kolejnego albo czeka mnie wycieczka na pocztę główną. Wzorcowo wysyłane smsy, możliwość przekierowania paczki do Paczkomatu – jestem jak najbardziej na TAK!
Nie obyło się jednak bez komplikacji w postaci opóźnienia w wysyłce. W ramach przeprosin, dostaliśmy w prezencie dodatkowy, pełnowymiarowy produkt, ale o tym później.
Czy warto było czekać? Oceńcie sami 😉
ShinyBox Beauty Queen – marzec 2019
Zacznijmy od produktów pełnowymiarowych.
Pierwszym jest pomadka do ust HYPOAllergenic Intense Colour Moisturizing Lipstick, marki Bell (cena: 16,99 zł / szt.).
Według opisu ma mieć kremową konsystencję, która pokrywa usta jednolitym kolorem, bez ich sklejania. Gruba kredka ma umożliwiać równomierną aplikację produktu, a przy tym nie wymaga temperowania. Ma nawilżać, zmiękczać i wygładzać delikatną skórę ust, dzięki zawartości emolientów. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych – soft oraz intense.
I tu ciekawostka!
Identyczna pomadka znalazła się w urodzinowym, czerwcowym pudełku ShinyBox. Wtedy trafił mi się piękny, fuksjowy kolor, natomiast teraz dostałam odcień malinowej czerwieni. Obstawiam, że jest to nr 4, choć nie jest to napisane na opakowaniu.
Niestety poprzednia pomadka trafiła do moich kosmetycznych rozczarowań, więc z tą będzie pewnie podobnie.
Nie zmienia to jednak faktu, że kolejny raz mamy do czynienia z „odgrzewanym kotletem” i moim zdaniem, jest to mega słabe… Subskrybuję te pudełka od 2 lat i dla mnie – stałej subskrybentki, taka sytuacja jest nie do pomyślenia. Wiem, że wiele osób dołącza do grona subskrybentów cały czas, ale można by było robić jakieś rozróżnienie, aby produkty się nie powtarzały.
Tym bardziej, że to nie jedyny taki produkt…
Sytuacja powtarza się bowiem, w przypadku marki Selfie Project.
Tutaj można było trafić na 1 z 3 produktów wymiennych:
- Chusteczki #NoMakeUp (cena: 3,99 zł / opakowanie),
- Krem CC (cena: 16,99 zł / 30 g),
- Ultra oczyszczające plastry na nos #NoBlackheads (cena: 10,39 zł / szt.).
O ile chusteczek nie kojarzę z poprzednich edycji boxa, tak krem oraz plastry znalazły się odpowiednio w pudełku listopadowym oraz w pudełku grudniowym.
Mnie przypadły w udziale plastry, które mają działać jak magnes, oczyszczając i odblokowując pory skóry. Mają mieć również działanie antybakteryjne i zwężające pory.
Szczerze mówiąc, nie zużyłam jeszcze poprzedniego opakowania, bo moim zdaniem są średnie. Owszem, coś tam oczyszczają, ale żeby to były jakieś spektakularne efekty, to niestety nie mogę powiedzieć.
Sama bym ich ponownie nie kupiła i jakoś niespecjalnie cieszę się z tej „powtórki z rozrywki”… I nie będę się powtarzać, bo jest to dokładnie ta sama sytuacja, co w przypadku pomadki Bell.
W pudełkach ShinyBox Beauty Queen znalazły się też pełnowymiarowe kosmetyki marki BIOTANIQE.
Było to również zapowiadane na Facebook’u i tym razem trafiły do nas maski do twarzy z serii Korean Beauty. A dokładniej mówiąc – 1 z 2 rodzajów: Ujędrniająca maska na tkaninie lub Aktywnie nawilżająca maska na tkaninie (cena: 7,99 zł / 15 ml).
Do mnie trafiła wersja nawilżająca, na bazie czystego soku z aloesu. Ma ona być prawdziwą bombą nawilżenia dla skóry, a przy tym intensywnie koić i odżywiać skórę oraz wspierać jej naturalną zdolność do utrzymywania odpowiedniej hydrorównowagi. Po jej użyciu, cera ma stać się wyjątkowo gładka, elastyczna i rozświetlona.
Jako Maseczkoholiczka, z chęcią testuję wszystkie maseczki, więc i ta się nie zmarnuje. Jestem jej bardzo ciekawa, jednak nie będę urabiać ideologii, że jest to jakiś mega-super-hiper produkt. Ot po prostu miły dodatek, choć pełnowymiarowy.
Do maseczki dostaliśmy również upominek, w postaci próbki Przeciwzmarszczkowego kremu rozświetlającego, również z linii Korean Beauty. Szkoda tylko, że to właśnie on nie jest tym pełnowymiarowym produktem.
Pełnowymiarowym produktem w pudełku ShinyBox Beauty Queen, według karty informacyjnej jest też…
… ampułka INNOVUM Beauty Shot marki OLIMP LABS (cena: 7 zł / 25 ml).
Jest to suplement diety w formie płynnej, o pysznym, pomarańczowym smaku. Zawiera wysoko przyswajalny hydrolizat kolagenu, kwas hialuronowy, biotynę, cynk, kwas pantotenowy, ryboflawinę, niacynę oraz witaminy A, B6 i B12.
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że dostajemy jedną ampułkę o pojemności 25 ml, która jest przeznaczona do spożycia na jeden raz. Pozwólcie, że nie skomentuję tej jej „pełnowymiarowości” 😉
Czas na ostatni pełnowymiarowy produkt w pudełku ShinyBox Beauty Queen.
I jest to, wspomniany przeze mnie wcześniej, prezent w ramach rekompensaty za opóźnienie w wysyłce. Niestety nie jest on wymieniony na karcie produktowej, więc nie wiem, ile było wariantów tego upominku. Wiem jedynie, że można było dostać produkt od marki O’Herbal lub od marki Dr Santé. Obie te marki są brandami sprzedażowymi Elfa Pharm.
Do mnie trafił produkt marki Dr Santé w postaci Balsamu do włosów odbudowująco – ochronnego z olejem macadamia i keratyną, z serii Macadamia Hair. Jego cena, to ok. 9,49 zł / 200 ml.
Ma to być kosmetyk bez parabenów i olejów mineralnych, przeznaczony do włosów osłabionych. Ma im przywracać elastyczność i miękkość, a także ułatwiać ich rozczesywanie. Po jego zastosowaniu, włosy mają wyglądać na naturalnie zdrowe, gładkie i lśniące. Efekt ten ma być widoczny już po pierwszym zastosowaniu.
Z produktów do włosów zawsze się cieszę, zwłaszcza, kiedy kompletnie nie znam marki. Tak też jest w tym przypadku, więc balsam jak najbardziej na plus. Szkoda tylko, że tych plusów jest tak niewiele…
W pudełku ShinyBox Beauty Queen znalazł się również produkt w rozmiarze Travel Size.
A są to Wkładki ekologiczne z paskiem anionowym Eco Far-IR Anion marki GENTLE DAY (cena:8,90 zł / 15 sztuk).
Jest to wysokiej jakości produkt litewskiej marki, która gości w pudełku ShinyBox po raz pierwszy.Do ich produkcji nie używa się materiałów szkodliwych, ani alergizujących i są całkowicie wolne od chloru, środków zapachowych oraz chemikaliów. Bawełniana warstwa ma nie podrażniać skóry w trakcie codziennego użytku, a przepuszczająca podstawa, zapewniać uczucie świeżości i komfortu.
Te wkładki są mi znane i uważam, że są całkiem ok. Produktów tego typu używam na co dzień, więc na pewno je wykorzystam. Plus za to, że w końcu produktem w rozmiarze Travel Size, jest mniejsze, ale jednak dość duże opakowanie. Jeśli nie wiecie, co mam na myśli, koniecznie zajrzyjcie do mojego openboxa z poprzedniej edycji (KLIK) 😉
Ostatni produkt, miał być hitem pudełka ShinyBox Beauty Queen.
Szumnie zapowiadany w wielu postach na Facebook’u sprawił, że wiele osób z niecierpliwością czekało na tego boxa. Bo nie dość, że to produkt marki PAESE, a takich marek brakowało w poprzednich pudełkach, to jeszcze z podpowiedzi wynikało, że będzie to krem DD, który zbiera naprawdę świetne recenzje, chociażby na wizaz.pl. Sama byłam zachwycona tą informacją, bo przecież tego typu produkty używam i uwielbiam.
I owszem, do pudełka trafił Pielęgnacyjny krem koloryzujący DD Cream, z linii Color & Care (cena: 39,90 zł / 30 ml) tyle, że w formie 5 ml miniaturki. Jej wartość możemy przeliczyć na 6,65 zł, choć, tak naprawdę, jest to darmowa próbka, którą podobno można dostać na stoiskach PAESE…
Niemniej jednak, zapowiada się naprawdę dobrze.
Zgodnie z opisem, ma to być krem koloryzujący o działaniu pielęgnacyjnym, odpowiedni do każdego rodzaju cery. Ma zapewniać naturalne krycie oraz efekt rozświetlonej skóry, bez zapychania porów. Dzięki niemu, skóra ma mieć ujednolicony koloryt, odzyskać równowagę, a także stać się nawilżona i pełna blasku. Krem ma tworzyć na skórze skuteczną barierę przed szkodliwymi czynnikami środowiska, a także spowalniać procesy jej starzenia się. Jest to produkt wegański i bezglutenowy.
Krem występuje w 6 kolorach, a w pudełkach znalazł się ich mix.
Do mnie trafił odcień 3N Sand, który jest trzeci w kolejności i wygląda całkiem obiecująco, choć na ulotce wyglądał na ciemny. Oczywiście z chęcią go wypróbuję, ale jestem bardzo rozczarowana faktem, że to tylko miniaturka…
I to już cała zawartość mojego pudełka ShinyBox Beauty Queen i UWAGA – jego wartość to 67,41 zł. (!) Muszę przyznać, że tak źle, nie było jeszcze nigdy, w całej mojej przygodzie z tymi boxami…
Co myślę o tej zawartości?
Jestem najzwyczajniej w świecie rozczarowana… A moje rozczarowanie jest tym większe, że to pudełko jest dla mnie wyjątkowe. I to nie tylko dlatego, że miało to być święto Kobiet w ShinyBox, ze względu na ten szczególny miesiąc. Dokładnie 2 lata temu, rozpoczęłam jego subskrypcję. Wtedy to były naprawdę fajne pudełka. A teraz?
Jak to mówią „nie oceniaj książki po okładce” i to powiedzenie, idealnie sprawdza się w przypadku tej edycji. Piękne pudełko, a środek – sami widzicie. Prima aprilis jest dopiero za parę dni, a ja już dziś czuję się, jakby mi ktoś zrobił niezły żart. Tylko, że mnie akurat nie bardzo jest do śmiechu 😉
I jest mi bardzo przykro, bo pudełko jest tak ładne, że aż chciałoby się pisać o nim w samych superlatywach. Niestety na pięknym opakowaniu, kończą się jego atuty.
Pozostaje mieć nadzieję, że to jednak te zmiany, o których pisało Shiny na swoim profilu na Facebook’u sprawiły, że pudełko rozczarowało. Czy wyciągną z tego wnioski i teraz będzie już tylko lepiej? O tym przekonamy się pewnie w kolejnych miesiącach 😉
Jak zawsze, dajcie znać, co myślicie. Czy taka zawartość przypadłaby Wam do gustu? A może jakiś produkt szczególnie Was zainteresował?
Czekam na Wasze komentarze 🙂
Szkoda ze tak powtarzaja te produkty w boksach, lepiej byloby gdyby dodawali nowosci 😉
Taka właśnie jest idea beauty boxów 😉 Może w końcu wyciągną wnioski i będzie tylko lepiej? 😉
Oj tak mam nadzieje 😉
naprawdę obliczu sytuacji, którą opisałeś, wygląda to słabo. 😊
No niestety :/ A ja mam taki sentyment do tych pudełek 😉
Ja mam ochotę na tą pomadkę 😊
To w takim razie Kochana, odezwij się do mnie na blogowego maila 😉 :*
nasze boxy trochę się różnią ale i tak mi tu czegoś brakuje 🙂
W takim razie, czekam na Twój wpis z zawartością 😉
Ja bym była wściekła, zmarnowane pieniądze. 🙁
Ja się staram nie wściekać, bo podobno złość piękności szkodzi 😀
hehe, a no racja 🙂
Szczerze to nie byłabym zachwycona pudełkiem, nic nie rzuciło mi się w oczy 😉
Bardzo delikatnie to ujęłaś 😉
Zawartość boxa bardzo mi przypadła do gustu. Super. Ja mam box ale z innej firmy
No mnie niestety nie przypadła do gustu, ale może jeszcze będzie lepiej 😉
Marniutka ta zawartość :/
Szczerze mówiąc powinni Wam dać coś jeszcze w ramach przeprosin za ten cały box, bo to żenujące dość, że opakowanie wygląda lepiej i kosztuje chyba więcej niż zawartość
Całkiem możliwe, bo samo pudełko prezentuj się naprawdę świetnie. Szkoda, że zawartość nie nadążyła…
Amazing post, dear!
Hugs ♥
Thank you my Dear! ♥
XOXO
ee jak zobaczyłam pudełko to wow!, ale zawartość… pozostawia wiele do życzenia
Miałam dokładnie to samo…
Szkoda, że te pudełko jest takie skromne..I ten kolor Paese – ja mam najciemniejszy chyba.
No mnie się trafił środkowy odcień, który wcale nie jest taki ciemny, jakby się mogło wydawać. Ale z czego tu się cieszyć, skoro to taka mała próbeczka? :/
bardzo fajnie podsumowałaś ! sama w recenzjach piszę czego się spodziewam itp, a tu co miesiąc ciągle te same marki – bell czy selfie project. bardzo się ucieszyłam na PEASE, bo wcześniej nie miałam okazji nic przetestować, otwieram a tu miniaturka ! muszę tylko zobaczyć czy chociaż kolor będzie ok czy nie za ciemny, bo nie miałam chwili aby usiąść do tego pudełka i przejrzeć dokładnie . pomadka bell totalnie nie mój kolor, więc do oddania będzie.
Po otworzeniu tego pudełka, cisnęły mi się na usta dużo mocniejsze słowa… Bo takiego rozczarowania dawno nie było…
powiem Ci, że pudełko jest tragiczne, kosmetyki które już kiedyś były albo pełnowymiarowe które tak naprawdę są miniaturkami… byłabym zła gdybym kupiła to pudełko
Dla mnie to wygląda trochę na czyszczenie magazynów 😉 Mam tylko nadzieję, że solidnie je wyczyścili i takie sytuacje nie będą już miały miejsca.
Masakra tylko tyle w tym temacie
Idealne podsumowanie 😉
hmmm…. miniaturki i próbki można dostać w każdej drogerii – coraz słabsze te boxy Shiny niestety :/
Z przykrością muszę przyznać Ci rację 🙁
Mysle ze z tego pudelka bylabym srednio zadowolona
I nie byłabyś sama 😉
Szczerze średna zawartość a przez te odgrzewane kotlety od razu przestałabym subskrybować pudełko.
No niestety, nie jest to coś, czego oczekuje się po takich boxach…
Ja z Selfie Project miałam peeling (wysuszył mi buzię, ale to moja wina, bo ją źle pielęgnowałam), piankę do mycia buzi (jest świetna) i maseczki 😉 Te plastry też kiedyś użyję, ale nie wiem kiedy 😉
U mnie w kolejce czeka jeszcze płyn micelarny i krem BB 😉
No niestety w tym miesiącu zawartość bardzo średnia. Może w kwietniu będzie lepiej.
Też na to liczę 😉
Na mojej po matce też nie ma numerka więc się zastanawiam co to za odcień.
Ja porównywałam z kolorami na stronie Bell, ale nie jestem pewna, czy to ten sam 😉
Efektu WOW może i brakuje, jednak mi się zawartość podoba, bo są to produkty które używam codziennie, oprócz pomadki. Niestety nie mój kolor
U mnie niestety powtarzają się produkty z poprzednich pudełek, a jednak chciałoby się przetestować coś nowego, bo chyba o to w tym chodzi 😉
pierwszy raz mi się zdarza, że wcale nie zazdroszczę Ci boxa 🙂
A ja się wcale nie dziwię 😉