Moje zimowe niezbędniki
Co prawda, trudno w tym roku mówić o prawdziwej zimie, bo pogoda jaka jest – każdy widzi, niemniej jednak, pomimo braku śniegu, dni i wieczory bywają bardzo zimne. Trzeba więc sobie jakoś radzić 😉
Dlatego dzisiaj, przychodzę do Was z moim „zestawem ratunkowym”, czyli niezbędnikami, bez których, przetrwanie zimowych wieczorów, byłoby o wiele trudniejsze. Znajdą się w nim te rzeczy, których używam praktycznie codziennie, a które nie tylko umilają mi czas, ale również pomagają lepiej o siebie zadbać 🙂
Moje zimowe niezbędniki
Zacznę od najbardziej stylowego niezbędnika w tym zestawieniu, czyli od koca. Od dawna marzył mi się ładny, ciepły koc, w stylu hygge. I w końcu znalazłam swój ideał, w ofercie marki Bloomingville. Mogliście go już zobaczyć na zdjęciach na blogu lub na moim Instagramie 🙂
Koc jest naprawdę świetnej jakości, a w dodatku jest bardzo przyjemny i pięknie się prezentuje. Jest więc idealną ozdobą mojej sofy i mogę go również używać jako narzuty.
Ale najlepiej sprawdza się w chłodny wieczór, kiedy spędzam leniwy czas przy dobrej książce lub ulubionym serialu, z kubkiem herbaty lub kakao. Mogę się wtedy nim otulić i rozkoszować przyjemnym ciepłem 🙂
Bo przyznaję – jestem wielkim zmarzluchem 😀
Dlatego swojego zimowego funkcjonowania, nie wyobrażam sobie również bez dwóch dodatkowych ogrzewaczy.
Pierwsze z nich, to ciepłe kapcie i skarpety, które najchętniej noszę w pakiecie. W zimie, praktycznie nie chodzę po domu boso. Obowiązkowo muszę mieć cieplutkie kapciuszki, które zadbają o ciepło moich stóp. Zwłaszcza po wieczornym prysznicu, kiedy są one najbardziej narażone na wychłodzenie.
Dodatkowo, w swojej garderobie, mam kilka par ciepłych, milutkich skarpet, które wprost uwielbiam. I praktycznie co roku, moja kolekcja powiększa się o kolejną parę 😉
Służą mi one nie tylko do ogrzewania, ale również do zabiegów domowego SPA. Po relaksującej kąpieli stóp, nakładam na nie grubą warstwę kremu i zakładam takie milusie skarpetki, które sprawiają, że kosmetyk lepiej się wchłania.
I uwierzcie mi – nie ma lepszego relaksu dla stóp po ciężkim dniu 😉
Drugim moim grzejącym towarzyszem jest termofor.
Używam go nie tylko po to, aby się ogrzać, ale również w celach terapeutycznych. Niestety zimą, częściej dopadają mnie bóle kręgosłupa, zwłaszcza w odcinku szyjnym i lędźwiowym. I właśnie wtedy, z pomocą przychodzi mi okład z ciepłego termofora, który pomaga uśmierzyć ból.
Do tej pory, używałam takiego zwykłego, gumowego termofora, który napełnia się gorącą wodą. Jednak niedawno, trafił do mnie jego naturalny odpowiednik, jakim jest termofor z pestek wiśni Cherrypad.
To urocze maleństwo, składa się z wkładu grzewczego, wypełnionego pestkami oraz pokrowca, który zabezpiecza przed zbyt szybką utratą ciepła. Dzięki temu, jest o wiele bezpieczniejszy w używaniu, od tradycyjnego termofora wypełnionego wodą. Nie ma tutaj żadnego ryzyka, że coś pęknie i wyleje się, a w konsekwencji nas poparzy. W przypadku termofora z pestek wiśni, ogrzewamy bowiem tylko jego wkład.
Co prawda, producent zaleca, aby termofor grzać w kuchence mikrofalowej, jednak ja takowej nie posiadam. Swój termofor z pestek wiśni, grzeję więc w piekarniku 🙂
Termofor z pestek wiśni, możemy również używać w formie kompresu.
W tym celu, wystarczy włożyć go na chwilę do zamrażalnika. Taki przyjemnie zimny kompres, idealnie sprawdza się nie tylko w przypadku wszelkiego rodzaju stłuczeń, zwichnięć, czy siniaków, ale również pomaga poradzić sobie z bólem głowy, czy ugryzieniami owadów.
Ja posiadam również wkład Cherrypad z pestek wiśni, z dodatkiem suszonej lawendy i olejku pomarańczowego, który oprócz tego, że cudownie grzeje, to jeszcze obłędnie pachnie! 🖤
W ostatnich dniach, bardzo doceniłam jego właściwości aromaterapeutyczne, kiedy męczyły mnie migreny. Przykładałam taki ciepły kompres na szyję, a on, pomagał mi rozluźnić mięśnie, zmniejszyć ból i ukoić zmysły.
Przyznam szczerze, że termofor z pestek wiśni Cherrypad, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jest przyjemny w używaniu, wielofunkcyjny, a w dodatku naturalny i ekologiczny, więc czego chcieć więcej? 🙂
Jak już wielokrotnie wspominałam, uwielbiam otaczać się nie tylko pięknymi rzeczami, ale również zapachami.
Dlatego, do moich zimowych niezbędników, trafiają również świece zapachowe. To właśnie one, w chłodne zimowe wieczory, tworzą niesamowitą atmosferę, nie tylko swoim zapachem, ale również ciepłem płomienia. Lubię zwłaszcza świece w słoju, ponieważ są one o wiele wygodniejsze w używaniu, a w dodatku, stanowią naprawdę piękną ozdobę wnętrza 🙂
W tym roku, po raz kolejny towarzyszy mi lawendowa świeca od Yankee Candle, której zapach, wspaniale koi zmysły, wycisza i relaksuje. Uwielbiam zapalić ją wieczorem i rozkoszować się jej ciepłym płomieniem oraz zapachem. W dodatku, w tak pięknie pachnącym lawendą pokoju, o wiele łatwiej mi się zasypia 🙂
Do moich ulubionych marek świecowych, dołączyła również marka DW Home. Obecnie, towarzyszy mi świeca Green Tea Leaves, ale miałam również dwie świece z serii Spa & Wellness, o wiele mówiących nazwach Breathe (Eucalyptus & Rosemary) oraz Balance (Lime & Neroli).
Ich relaksujące zapachy, idealnie nadają się do użytku przez cały rok 🙂
Zobacz również:
Yankee Candle Lavender – lawendowa rozkosz dla zmysłów
Świece Kringle Candle – świąteczne i zimowe zapachy, które podbiły moje serce
Ekologiczny grzejnik Egloo – stworzony z miłości do wyjątkowej atmosfery
Moich zimowych niezbędników, nie wyobrażam sobie również bez książek.
Bo czytanie, to coś, co niesamowicie mnie relaksuje. I choć mogę czytać praktycznie o każdej porze i wszędzie, to jednak najlepiej czyta mi się w chłodne wieczory, kiedy mogę zaparzyć sobie herbatkę lub zrobić gorącą czekoladę czy kakao, otulić się kocem, zapalić świecę i oddać się przyjemnej lekturze, w takiej cudownej atmosferze.
A ponieważ ostatnio bardzo polubiłam się z e-bookami, nie mogłam sobie wymarzyć lepszego prezentu po choinkę, niż czytnik Amazon Kindle Paperwhite 4. O tym gagatku, opowiem Wam więcej w jego recenzji, kiedy już naprawdę dobrze się poznamy 😉
Teraz chciałam Wam jedynie pokazać, to moje cudo techniki i jego urocze ubranko, które zakupiłam w celu jego ochrony. Wybrałam motyw z Małego Księcia, ponieważ jest to jedna z moich ulubionych książek z dzieciństwa.
A poza tym, przyznajcie sami, czyż to etui nie jest cudne? 😊
Zobacz również: Moje sposoby na relaks – 5 sprawdzonych metod ładowania baterii
I to już wszystkie moje zimowe niezbędniki. Jak widzicie, najwięcej jest wśród nich pomocników, którzy dbają o moje ciepło, ale nie zabrakło również tych, które dbają o mój relaks oraz rozpieszczają zmysły. Są i takie, jak termofor z pestek wiśni, które zapewniają mi cały pakiet. Jedno jest pewne – dzięki wszystkim tym rzeczom, mam pewność, że będzie mi nie tylko ciepło, ale i komfortowo 😉
A jakie są Wasze zimowe niezbędniki? Macie takie rzeczy, bez których zimowe wieczory, nie byłyby takie same? 😉
* Artykuł powstał przy współpracy z nature-solution.com.
Ja też jestem strasznym zmarźluchem i moim sprzymierzeńcem też są takie ciepłe skarpety i kapciuchy 😀 Dodatkowo zawsze zimą u mnie w domu jest pełno różnych rozgrzewających herbat 😀
Ciepłe napoje, to u mnie taka oczywista oczywistość, że już nawet nie wspominałam osobno 😀
Koc, grube skarpety, bo nie lubię chodzić w kapciach, świece, książka dobra herbata, kawa i mogę przetrwać każdą zimę. 😊
I to jest niezbędnik idealny 😉
szczerze to ja już wolałabym lato D: ale aktualnie taki uroczy termoforek by mi się przydał!
Doczekamy się i lata 😉 Szkoda tylko, że w tym roku, zima jest szara :/
Moje zimowe wieczory to również książki, pielęgnacja i dbanie o siebie, pisanie tekstów na bloga;). A jak mam silną wolę to jeszcze fitness, choć zimą to jednak najtrudniejsze zadanie, bo tak bardzo nie chce się wychodzić z domu…
Oj tak, nie ma lepszego relaksu, od domowego SPA 🙂
Kochana mam dokladnie tak samo nie zaleznie od aury zimowe dodatki i umilacze musza u mnie sie znalezc, a pieknie pachnaca swieca to juz obowiazek 😀 <3
Tak sobie teraz myślę, że u mnie te świece zapachowe, symbolizują też kominki zapachowe 😉
Termofor z kotkiem bardzo mi się podoba. Słodki jak nic. Lubię takie gadżety.
Oj tak, kupiłam go właśnie ze względu na ten uroczy sweterek 😀
Kindla kolejny raz gratuluję, bo wiem, od jak dawna chciałaś go mieć! Z kolei ja sama teraz chciałabym mieć ten termofor z pestek wiśni! Nawet nie dlatego, że mi zimno, tylko dlatego, że brzmi fajnie i chyba pierwszy raz obudziła się we mnie dusza kogoś w rodzaju „gadżeciary” 😀
Dziękuję raz jeszcze 😉 A termofor polecam, bo jak widzisz, ma działanie wszechstronne i przydaje się nie tylko takim kanapowcom, jak ja 😀
stety niestety – też jestem kanapowcem i obawiam się, że termoforek może mi tylko pogłębić ten stan! 😀
Czy ja wiem, czy tak pogłębia? 😉 Trzeba tylko używać z umiarem 😀
Umiar, jak to łatwo powiedzieć… 😉
Zawsze możesz go nosić przy sobie 😀
Pierwszy raz słyszę o termoforze z pestek wiśni:). U Ciebie zawsze wypatrzę ciekawe ,,wynalazki”;). Ja mam tradycyjny termofor i poduszkę elektryczną, ale marzy mi się też podgrzewany koc;).
Oj mnie się też marzy taki koc i poduszka 😉 I cieszę się, że znalazłaś u mnie coś, co Cię zaciekawiło 🙂
Super sprawa, zwłaszcza że można regulować poziom ciepła. Ja i tak zawsze ustawiam poziom max;).
Wiem właśnie, bo mój Dziadzio ma poduszkę elektryczną 🙂 Jemu też muszę taki kocyk sprawić 😉
Oj tak, idealne zimowe niezbędniki, dla mnie kapcioszki, to również podstawa 🙂
Zdecydowanie trzeba dbać o ciepło stóp 😀
Bez tych rzeczy ciężko przetrwać zimę. U mnie też musi być koc, a najlepiej jeszcze książka i kubek kakao 🙂
Kubek kakao u mnie też gości od czasu do czasu 😉
Posiadam w domu wszystkie Twoje niezbędnieki – nawet termofor – kiedyś kupiłam go dla dzieci – niby na kolki miało pomagać, ale nie miałam okazji stosować do tego, bo moje dzieci ich nie miały.
Mam nadzieję, że pozostałe, służą Ci równie dobrze jak mnie 😉
Mam ten sam zestaw, poza termoforem 🙂 Ale teraz mi dałaś do myślenia i może się też na taki skuszę 🙂
Jest to coś zupełnie innego, od tradycyjnych termoforów czy butelek z gorącą wodą 😉 I działanie ma o wiele bardziej wszechstronne 🙂
W domu nie rozstaję się z termoforem. Świetna sprawa 🙂
Oj ja też, zwłaszcza w czasie tych trudnych dni 😉
No inverno é difícil ficar sem essas coisas.
Si, esto es verdad 🙂
u mnie wygląda to bardzo podobnie, żałuję, że nie ma śniegu ale palę świece, leżę pod kocykiem, mam dwa zwykłe termofory oraz takie naturalne z gryką i solą i to właśnie one najlepiej na mnie działają
Ja też coraz bardziej skłaniam się w kierunku naturalnych rozwiązań 🙂 A śniegu, bardzo brakuje tej zimy…
U mnie jest to herbatka z miodem i cytryną! Nie wyobrażam sobie bez niej wieczoru.. jak i poranku również 🙂 Termofor oraz świeca zapachowa również należa do mojego niezbędnika zimowego 🙂
U mnie, o poranku, najpierw gorąca woda z cytryną i imbirem, a po śniadaniu, obowiązkowo kawa 😉 Ale dzień, zawsze kończę herbatką, najchętniej ziołową 🙂
Też jestem zmarzluchem i muszę mieć gruby koc, skarpety itd. Do tego podgrzewacze do rąk, gdy wychodzę na dłuższy spacer 🙂
Też się muszę zaopatrzyć w takie podgrzewacze 🙂
Książki towarzyszą mi przez cały rok 😉 I w zimie o wiele mniej czytam niż w inne pory roku 😉 Plus piję dużo herbat. Koniecznie z cytryną 😉 To jest takie moje must have 😉
Oj tak, herbatka zawsze mile widziana 😀
Czytając tego posta przypomniałam sobie, że mam czytnik książek 😀 Muszę go poszukać 🙂
Hahahahaha 😀 Cieszę się, że mój post Ci o tym przypomniał 😉
Herbata, koc, netflix i mnóstwo świec 😀 a i termofor często się przydaje 😀
U mnie ostatnio też Netflix na topie 😀
Nie pogardziłabym żadną z tych rzeczy 😀
Polecam wszystkie razem i każdą z osobna 😀