Recenzja kremu BB M Perfect Cover marki Missha
Krem BB Missha M Perfect Cover to kosmetyk, który miałam na swojej liście zachciewajek od dawna. Tym bardziej że zarówno w sieci, jak i poza nią jest bardzo chwalony. Zatem zachęcona wszystkimi tymi pozytywnymi opiniami, nie mogłam przejść obok niego obojętnie 😉
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z marką Missha, bo od lat stosuję jej maseczki w płachcie. Natomiast po raz pierwszy mam do czynienia z sygnowanym przez nią kosmetykiem do makijażu i to nie byle jakim, patrząc na obietnice producenta. Przyjrzyjmy się zatem bliżej temu gagatkowi 🙂
Krem BB Missha M Perfect Cover SPF 42 PA+++
Wielofunkcyjny krem BB o kremowej formule oraz intensywnym i długotrwałym kryciu, odpowiedni dla każdego rodzaju skóry. W swoim składzie zawiera między innymi ceramidy, kwas hialuronowy oraz ekstrakty pochodzenia roślinnego o właściwościach pielęgnacyjnych. Kosmetyk skutecznie maskuje niedoskonałości i wyrównuje koloryt cery, a jednocześnie zapewnia naturalny efekt. Dodatkowo ma działanie nawilżające, ujędrniające i rozjaśniające, a także spowalnia proces fotostarzenia się skóry, przywracając jej zdrowy, promienny wygląd. Dzięki zawartości filtra SPF42 zapewnia również ochronę przed promieniowaniem UVA/UVB.
Zacznijmy jak zawsze od kilku kwestii praktyczno-technicznych 😉
Krem BB Missha M Perfect Cover dostępny jest w dwóch pojemnościach: 20 ml i 50 ml. Z tego, co widziałam w Internecie, występuje w 7 lub 8 odcieniach, ale u nas najczęściej można spotkać 5 z nich. Ja zakupiłam 4, czyli:
- No.13 Bright Beige – porcelanowy beż w neutralnej tonacji,
- No.21 Light Beige – jasny beż w chłodnej tonacji,
- No.23 Natural Beige – chłodny, naturalny odcień beżu,
- No.25 Warm Beige – ciepły beż z żółtymi tonami.
Zdecydowałam się na dużą pojemność odcienia No.23, a pozostałe wzięłam w małych opakowaniach 🙂
Krem BB Missha o pojemności 50 ml zamknięty jest w miękkiej, poręcznej tubce zakończonej pompką. Natomiast w przypadku pojemności 20 ml, otrzymujemy miękką tubkę zakończoną precyzyjnym, szpiczastym dozownikiem. W dodatku jest ona płaska, więc łatwo wrzucić ją do kosmetyczki i zabrać ze sobą w podróż 🙂
Dozowanie produktu z obu opakowań jest wygodne i higieniczne, co bardzo mi się podoba.
Niezależnie od wielkości, opakowania są koloru bordowego opalizującego delikatnie na złoto i mają srebrne oraz białe napisy. Kremy przychodzą zapakowane w estetyczne kartoniki, utrzymane w bordowo-srebrnej kolorystyce, z tym że srebrne napisy są holograficzne, a z tyłu – czarne.
Oczywiście, znajdziemy na nich wszelkie niezbędne informacje o produkcie, jak choćby tę, że na zużycie kosmetyku mamy 12 miesięcy od otwarcia. Dla mnie jest to duży plus, ponieważ nie maluję się codziennie.
A jak Missha M Perfect Cover BB Cream sprawdza się w praktyce?
Krem BB Missha ma bardzo przyjemną, kremową konsystencję, dzięki której łatwo rozprowadza się na skórze. Można śmiało aplikować go przy pomocy samych dłoni. Ja najpierw rozcieram go na skórze dłońmi, a następnie doklepuję gąbeczką – oczywiście zmoczoną i dobrze odciśniętą 😉
Myślę, że wrażliwcy docenią również fakt, że jest bezzapachowy.
Kosmetyk ma naprawdę dobre krycie, a przy tym jest lekki i zapewnia piękne, naturalne wykończenie. Niesamowicie podoba mi się w nim to, jak ładnie wtapia się w skórę, dopasowując się do jej naturalnego odcienia, dzięki czemu makijaż wygląda lekko, świeżo i promiennie. Przy tym nie ciemnieje, nie ciastkuje się, nie roluje, nie podkreśla faktury skóry, ani nie zbiera się w zmarszczkach, czy załamaniach. Dobrze dogaduje się ze wszystkimi kosmetykami do pielęgnacji, których używam. Dla mnie istotne jest również to, że nie wysusza, nie powoduje uczucia ściągnięcia, nie zapycha, nie podrażnia, ani nie uczula.
Co było dla mnie największym zaskoczeniem, to fakt, że można budować jego krycie, ponieważ zazwyczaj kosmetyki tego typu na to nie pozwalają. Jednak z kremem bb Missha to możliwe, a w dodatku uzyskujemy bardzo naturalny efekt na skórze 🙂
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, jak trwały jest ten kosmetyk. Na mojej mieszanej skórze nie tylko potrafi utrzymać się przez cały dzień, ale również dobrze na niej wyglądać. Przypudrowuję go jedynie w strefie T, a pomimo tego nie ściera się w ciągu dnia z pozostałych części twarzy. Owszem, po około 6-7 godzinach moja skóra zaczyna się świecić w strefie T, ale dla mnie nie jest to żaden problem. Wystarczy bowiem, że odcisnę nadmiar sebum bibułkami lub chusteczką i ewentualnie ponownie przypudruję.
Krem BB Missha M Perfect Cover – odcienie, swatche i porównanie kolorystyczne
Sama doskonale wiem, jak ciężko jest dobrać dla siebie odpowiedni odcień tego kremu, dlatego postanowiłam pokazać Wam swatche wszystkich 4 kolorów zarówno na skórze, jak i na białym tle. Mam nadzieję, że to porównanie kolorystyczne ułatwi Wam ewentualny dobór odpowiedniego odcienia 🙂
Co ważne, kolory świetnie się między sobą mieszają, co pozwala na uzyskanie niemalże idealnego odcienia. U mnie obecnie najlepiej sprawdza się połączenie odcienia No.13 i No.23.
Żałuję teraz, że nie wzięłam jeszcze najciemniejszego odcienia No. 27 Honey Beige, który jest ciepłym, miodowym beżem z żółtymi podtonami. I z tego, co widziałam, ładnie łączy się właśnie z odcieniem No. 13 i mógłby być dobry do mojej opalonej skóry 😉
Wszystko to sprawia, że bardzo polubiłam krem BB Missha M Perfect Cover i używam go z wielką przyjemnością. Myślę, że jest to naprawdę świetna opcja do używania przez cały rok i ja zamierzam po niego sięgać o każdej porze roku. Tym samym trafia też do moich ulubieńców w tej kategorii, bo coś czuję, że będę do niego wracać 😉
A Wy, znacie krem BB Missha M Perfect Cover? A może macie jakiś inny ulubiony krem BB? Chętnie poznam Wasze rekomendacje 🙂
* Wpis powstał przy współpracy komercyjnej z notino.pl.Zobacz również:
3 drogeryjne zamienniki kultowej pomadki
Poznaj 3 drogeryjne zamienniki kultowego odcienia luksusowej pomadki, uważanej za jedną z najpiękniejszych na świecie. Te odpowiedniki są równie piękne, a kosztują jedynie ułamek jej ceny 😉
Skoro to Twój ulubieniec, to muszę go przetestować.
Myślę, że będziesz z niego zadowolona Aguś ♡ 🙂
nigdy go nie miałam, ale słyszałam dużo dobrego!
A ja się podpisuję pod tymi dobrymi opiniami 🙂
Nie miałam okazji używać niczego tej marki, ale już w kilku miejscach widziałam pozytywne opinie na temat tego kremu BB! Jestem pozytywnie zaskoczona liczbą odcieni – zwykle kremy BB mają wersje jaśniejsze i ciemniejsze i mają za zadania dostosować się do odcienia naszej cery. Z jakim skutkiem – czasami różnym 😀
To prawda! Miałam okazję testować kilka kremów BB i z tym dopasowywaniem się do odcienia cery naprawdę różnie bywa 😀 Natomiast ten gagatek, to zupełnie inna bajka – w pozytywnym tego słowa znaczeniu 😉
Nie słyszałam o nim, ale wydaje się całkiem w porządku. Może kiedyś wypróbuję 🙂
Moim zdaniem naprawdę warto 🙂
Dobrze wiedzieć o istnieniu takich produktów, tym bardziej, że tak świetnie się sprawdzają.
Sprawdzają się świetnie 🙂
Jeszcze nie miałam tych kremów BB, dobrze że jest kilka odcieni w ofercie 🙂
Też mnie to bardzo cieszy, bo w przypadku kremów BB rzadko jest dostępna tak duża gama kolorystyczna 🙂
Nie znam się na tym, ale chciałem napisać Madzia, że podziwiam Cię!
Adaś, jak mi miło! ♡ Dzięki za dobre słowo 🙂
Uwielbiam kremy BB 😀
A ten znasz? 😉
Sprawdziłam sobie i niestety nie ma koloru dla trupów. Szkoda, bo po takiej recenzji miałam ochotę go wypróbować.
A mnie się wydaje, że one właśnie są bardzo jasne, bo to kolorystyka typowo koreańska 😀 Ale wiem też, że przy bardzo jasnej karnacji ciężko jest znaleźć odpowiedni odcień, więc najlepiej byłoby wypróbować na żywo 😉
Cieszę się, że tak ci ten krem odpowiada, bo warto mieć swoje kosmetyczne perełki.
Ja też się cieszę, bo trudno jest znaleźć dobry krem BB 😉
Słyszałam o tych kremach, ale nie miałam okazji ich stosować. Fajnie, że nie wsuszają skóry.
Oj tak! Dla mnie to bardzo istotne 🙂
Bardzo lubię ten krem BB. Fajnie kryje i jest super do mieszania z cięższymi podkładami ✨
Ooo, tego nie wiedziałam, więc dziękuję za podpowiedź ♡
Blogi to idealna propozycja skierowana do wszystkich osób zainteresowanych możliwością zapoznania się z nowymi dla nich genialnymi kosmetykami.
Oj tak, na blogach można znaleźć mnóstwo kosmetycznych perełek 🙂