Kosmetyczni i niekosmetyczni ulubieńcy jesieni
Tegoroczna jesień upłynęła mi pod znakiem prawdziwego Self-Care. I to moje dbanie o siebie przejawiało się w wielu aspektach – zarówno tych zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Pomagali mi w tym moi ulubieńcy jesieni, którzy sprawiali, że czułam się dobrze we własnym ciele i sama ze sobą 🙂
Jesień powoli dobiega końca, bo już w najbliższą środę oficjalnie powitamy zimę. Chciałabym podsumować tę część roku, a najlepszą formą blogowego podsumowania są oczywiście ulubieńcy.
Obiecałam, że nie będę zaniedbywać wpisów z tej kategorii i słowa dotrzymuję. Zatem zapraszam Was na moich ulubieńców jesieni 😉
Kosmetyczni ulubieńcy jesieni
Zacznę od kosmetyków, które idealnie wpisały się w moją jesienną pielęgnację, a pierwszym z nich jest serum z witaminą C, niacynamidem oraz kwasem salicylowym marki Garnier. Zużyłam już dwa opakowania tego gagatka, a kolejne czekają w zapasach. Jest to kosmetyk zapewniający skórze solidną dawkę nawilżenia i odżywienia, a także dodający jej zdrowego blasku. Świetnie radzi sobie nie tylko z rozjaśnianiem przebarwień, ale również z niedoskonałościami.
Więcej o nim możecie przeczytać we wpisie dotyczącym mojej porannej rutyny pielęgnacyjnej 🙂
Zobacz również: Moja poranna pielęgnacja twarzy – kroki i kosmetyki, których obecnie używam
Natomiast moim odkryciem, a jednocześnie kolejnym ulubieńcem jesieni jest Pure Niacinamide 10 Serum od La Roche-Posay. Dostałam je do przetestowania w ramach Klubu Recenzentki wizaz.pl i pokochałam całym moim kosmetycznym sercem ♡
Jest to pierwsze skoncentrowane serum tej marki, które zawiera w sobie aż 10% znanego ze swoich właściwości kojących niacynamidu. Dodatkowo zostało wzbogacone o kwas hialuronowy, który wspiera odbudowę bariery ochronnej skóry, a także hepes o działaniu wygładzającym oraz phe-rezorcynę o właściwościach redukujących przebarwienia. Co ważne, wyjątkowa formuła tego kosmetyku została stworzona dla optymalnej tolerancji każdego rodzaju skóry.
Serum z niacynamidem marki La Roche-Posay ma zaskakującą konsystencję, która jest gęsta i treściwa, a jednocześnie lekko żelowa. Dzięki temu nie tylko przyjemnie otula skórę, ale również szybko się wchłania, natychmiastowo i wyczuwalnie ją nawilżając oraz przywracając jej komfort.
A jakie efekty daje Pure Niacinamide 10 Serum od La Roche-Posay?
Regularne stosowanie tego kosmetyku sprawiło, że koloryt mojej skóry jest widocznie ujednolicony, a drobne przebarwienia, które zostały mi jeszcze po lecie są mniej widoczne.
Uwielbiam stosować to serum zarówno na noc, jak i na dzień, bo świetnie dogaduje się z kremami z filtrem oraz sprawdza się pod makijaż. Co ciekawe – podczas wieczornej pielęgnacji najczęściej stosuję je solo, ponieważ po jego nałożeniu nie czuję już potrzeby nakładania kremu. No i niezmiennie zachwyca mnie to, jak wypielęgnowana, gładka i przyjemna w dotyku jest moja skóra, kiedy budzę się rano ♡
Więcej na temat tego serum pisałam w recenzji na wizaz.pl TUTAJ 🙂
Do moich ulubieńców jesieni trafia również krem z witaminą C.
A dokładniej mówiąc – Silnie rozświetlający krem wygładzający 30+ Eveline C Perfection. Jest to kosmetyk o bogatej, aksamitnej, a jednocześnie zaskakująco lekkiej konsystencji, idealnej do stosowania zarówno na dzień, jak i na noc. Zapewnia on mojej skórze odpowiednią dawkę nawilżenia, nawodnienia i regeneracji, ładnie ją ujędrniając, wygładzając i ujednolicając jej koloryt.
Uwielbiałam stosować go latem, ale jesienią doceniłam jeszcze bardziej ♡
Obecnie kończę drugie opakowanie i na pewno sięgnę po kolejne. Zresztą polubiłam się z całą serią Eveline C Perfection i nawet pisałam o niej na blogu 😉
Zobacz również: Eveline C Perfection – kosmetyki z witaminą C
Ostatni kosmetyczny ulubieniec tej jesieni, to maseczka.
I to nie byle jaka, bo maseczka z awokado marki Kiehl’s Avocado Nourishing Hydration Mask. Jest to kosmetyk o działaniu nawilżającym i rewitalizującym, wyróżniający się nietypową, gęstą i zbitą konsystencją, która rozpuszcza się pod wpływem ciepła.
Natomiast najbardziej urzeka mnie jej działanie, którym jest solidny zastrzyk nawilżenia, odżywienia i ukojenia dla mojej skóry. Niezmiennie zachwyca mnie to, jak cudownie miękka i niesamowicie gładka jest ona po użyciu tej maseczki ♡
Lubię ją również nakładać zamiast kremu na noc i do tego celu również świetnie się sprawdza.
Zresztą nie jest to jedyny kosmetyk marki Kiehl’s, który tak dobrze się u mnie sprawdza. O pozostałych przeczytacie w recenzji, do której link zamieszczam poniżej 😉
Zobacz również: 4 kosmetyki marki Kiehl’s, które warto wypróbować
Zapachowi ulubieńcy jesieni
Wśród moich hitów tej jesieni nie może zabraknąć perfum. W tym roku królowały u mnie aż trzy gagatki:
Bottega Veneta marki Bottega Veneta, który w moim odczuciu jest zapachem bardzo zmysłowym, intrygującym i eleganckim. To moja zapachowa miłość od pierwszego powąchania, choć w życiu bym się nie spodziewała, że tak się stanie. Bottega Veneta jest jak czuły, zmysłowy dotyk, który otula swoim ciepłem, a jednocześnie jest to zapach nieco wytrawny, jakby zdystansowany. Jest w nim jakaś nostalgia, która moim zdaniem idealnie wpisuje się w klimat jesieni 🧡
Gucci Mémoire d’Une Odeur czyli zapach, który ma w sobie coś nostalgicznego i ciepłego, co daje poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Jednocześnie jest na tyle lekki i stonowany, że nie przyprawia o zawrót, czy ból głowy. To zdecydowanie najbardziej dyskretny zapach, który nie roztacza swojej aury zbyt daleko. Jednak to właśnie tę jego bliskoskórność lubię najbardziej. Jest w niej bowiem coś intymnego, a zarazem eleganckiego. Doskonale stapia się z moją skórą i za każdym razem wprawia mnie w błogi nastrój 💚
Givenchy Ange ou Demon Le Secret to z kolei zapach lekki, zwiewny, świetlisty i przestrzenny, a jednocześnie otulający, kuszący i intrygujący. Jest elegancki i wyrazisty, a jednocześnie niewinny, orzeźwiający i bardzo pociągający. Mam wrażenie, że wręcz musuje na skórze, niczym bąbelki szampana. Jest to zapach z kategorii tych optymistycznych i radosnych, które wprawiają w dobry nastrój, dodają energii i wywołują uśmiech na mojej twarzy ❤️
Uwielbiam pachnieć każdym z tych zapachów i noszę każdy z nich z wielką przyjemnością 🥰
Niekosmetyczni ulubieńcy jesieni
Przy okazji tego wpisu nie mogę nie wspomnieć o dwóch kubkach, które umilały mi jesienne poranki i wieczory. Oba pochodzą z Home&You i są już chyba kultowymi naczyniami z oferty tego sklepu.
Lisek, czyli kubek Mrs Fox ma pojemność 530 ml i kształt lisiego pyszczka. Posiada przeurocze elementy 3D w postaci szpiczastych uszu, wystającego noska oraz zawiniętej lisiej kity, która służy za uchwyt.
Natomiast kubek Skog ma pojemność 660 ml i wykonany jest w formie przeuroczej, białej sowy. On również posiada elementy 3D w postaci wystających nóżek oraz dzioba, a także uwypuklone oczy i skrzydła.
Muszę przyznać, że marzyły mi się od dawna i cieszę się, że w tym roku udało mi się je upolować na promocji druga rzecz -90% 😀
Oba te kubki są pękate i idealne na zimową kawkę, herbatkę lub gorące kakao, a nic tak nie umila jesiennych dni i wieczorów, jak delektowanie się ulubionym napojem. To taka mała chwila dla siebie, która była ważną częścią mojego jesiennego Self-Care 😉
Ulubieńcy jesieni – suplement diety
Moich ulubieńców jesieni zamyka produkt dość nietypowy, czyli kolagen Cacao Bloom, który dostałam w prezencie od marki Natu.Care. Jest to produkt premium, który zawiera harmonijnie uzupełniające się ze sobą składniki. Znajdziemy w nim aż 5000 mg najwyższej jakości naturalnego, w 100% czystego, hydrolizowanego kolagenu rybiego. Ponadto został wzbogacony o ekstrakt z pąków dzikiej róży, czyli naturalne źródło witaminy C, L-teaninę z zielonej herbaty, koenzym Q10 i niskocząsteczkowy kwas hialuronowy. Wyróżnia go również zawartość odtłuszczonego holenderskiego kakao, któremu zawdzięcza swój wyjątkowy, czekoladowy smak 🙂
Przyznam szczerze, że już dawno nosiłam się z zamiarem rozpoczęcia suplementacji kolagenem. W przyszłym roku skończę 40 lat, więc chciałam jeszcze lepiej o siebie zadbać 😉
A jak wiadomo, kolagen pozytywnie wpływa nie tylko na skórę, włosy oraz paznokcie, ale również poprawia kondycję stawów i mięśni. Kolagen marki Natu.Care przekonał mnie swoim 100% naturalnym i prostym składem oraz tym, że nie zawiera glutenu, laktozy ani GMO. W dodatku został on przebadany przez akredytowane laboratorium J.S. Hamilton Poland i posiada certyfikat MSC. Bardzo istotne było dla mnie również to, że hydrolizat kolagenu rybiego zawarty w Cacao Bloom, charakteryzuje się bardzo wysoką wchłanialnością.
Podoba mi się również forma tego suplementu.
Kolagen ma bowiem postać proszku, zamkniętego w wygodnych, papierowych saszetkach. W każdej z nich znajduje się dzienna dawka suplementu, czyli 9 g. Saszetki przychodzą do nas w ładnym i estetycznym pudełku, w którym znajduje się 30 porcji na 30 dni stosowania.
Według mnie taka forma jest bardzo wygodna i ułatwia dbanie o regularność stosowania suplementu. W dodatku, saszetki można spokojnie wrzucić do torebki, czy zabrać ze sobą na wyjazd w takiej ilości, w jakiej potrzebujemy.
Oczywiście proszku nie przyjmujemy w formie sypkiej, tylko rozpuszczamy zawartość saszetki w co najmniej połowie szklanki płynu. Można to zrobić w wodzie, ale ja najbardziej lubię używać do tego celu mleka ryżowego lub owsianego. Powstaje z tego czekoladowy napój, którego smak zdecydowania trafia w moje gusta. Dostałam również taką podpowiedź, aby proszek dodać do smoothie na bazie ulubionego mleka, z łyżką masła orzechowego oraz bananem i muszę przyznać, że taki koktajl również jest pyszny! 🙂
A jakie efekty stosowania tego ulubieńca jesieni zauważyłam?
Przede wszystkim widzę ogromną różnicę w nawilżeniu mojej skóry od środka. W ostatnim czasie miałam problemy z przesuszającą się skórą ciała. Były takie momenty, kiedy wręcz łuszczyła się i mocno mnie swędziała. Zdarzało się również, że pękała na dłoniach, czy stopach.
Już po pierwszych dwóch tygodniach przyjmowania kolagenu Cacao Bloom zauważyłam, że ta suchość ustępuje. Teraz, kiedy jestem w połowie drugiego opakowania, problem całkowicie zniknął. Nie mam już potrzeby używania balsamu do ciała dwa razy dziennie, czy kremu do rąk po każdym ich myciu. Moja skóra wróciła do swojej równowagi, a przy tym jest bardziej sprężysta i elastyczna.
Jeśli chodzi o skórę twarzy, to ona również tak szybko się nie przesusza, a w dodatku odzyskała zdrowy blask. Natomiast już po 3 tygodniach zauważyłam, że ma także mniejszą tendencję do pojawiania się niedoskonałości, nawet tych hormonalnych. A jeśli już jakiekolwiek się pojawiają, to w połączeniu z odpowiednią pielęgnacją o wiele łatwiej jest mi się ich pozbyć. To dla mnie ogromny plus, ponieważ miałam ostatnio sporo stresów, a wówczas moja skóra zawsze reagowała jako pierwsza.
Kolagen Cacao Bloom pozytywnie wpłynął na kondycję moich włosów.
Mam wrażenie, że rosną o wiele szybciej, są mocniejsze i bardziej błyszczące. Zauważył to nawet mój fryzjer, który nie mógł się nadziwić, jak pięknie wyglądają, pomimo że wydłużyliśmy przerwy w podcinaniu końcówek do 2 miesięcy.
Dawno nie miałam też takich długich paznokci, jak obecnie. Nawet wtedy, kiedy nie miałam zrobionego manicure hybrydowego, nie łamały się i były mocne. Jedyny minus jest taki, że bardzo szybko rosną, więc 2-tygodniowy odrost jest tak duży, jak co najmniej 3-tygodniowy 😀
Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać ten kolagen i że pomógł mi jeszcze lepiej zadbać o moje ciało. I muszę przyznać, że jego stosowanie to sama przyjemność, a efekty są naprawdę świetne! ♡
Mam jeszcze do wypróbowania kolagen o smaku mango-marakuja Rise&Shine, z dodatkiem kwasu hialuronowego, a także witamin C, A oraz E i jestem bardzo ciekawa jego działania 🙂
I to już wszyscy moi ulubieńcy jesieni. Jak widzicie, w chłodne jesienne dni stawiałam przede wszystkim na produkty, które dbały o moją skórę – zarówno od zewnątrz, jak od wewnątrz. Oczywiście wybrałam taki crème de la crème spośród produktów, które stosowałam w tym czasie i do których z pewnością będę wracać 🙂
Jestem bardzo ciekawa, jacy byli Wasi ulubieńcy jesieni. Czy były produkty, które szczególnie skradły Wasze serca? 😉
* Kolagen Cacao Bloom otrzymałam w prezencie od marki Natu.Care, natomiast serum marki La Roche-Posay testowałam w ramach Klubu Recenzentki wizaz.pl.
Każdy Twój ulubieniec mnie zaciekawił kochana, ale kubki skradły moje serce.
No są urocze, nie da się ukryć 😉
Znam tylko jedną rzecz z Twoich ulubieńców i jest to zapach Gucci Mémoire d’Une Odeur. Bardzo go lubię, jest taki nieoczywisty.
Podobają mi się te kubeczki, sama chętnie bym z takich piła
To prawda, jest bardzo nieoczywisty 🙂 A kubeczki niezmiennie mnie cieszą 😉
Ten kubek z sową to ja muszę mieć <3 Jest prześliczny i od razu mi się mój potterhead włącza i widzę Hedwigę :P. Kolagen to również coś, co mogłabym wypróbować. Dbanie o zdrowie w smacznym czekolodowym smaku to naprawdę kusząca perspektywa :).
W sumie nie przyglądałam się tej sowie pod tym kątem, ale chyba coś w tym jest 😀
A jeśli chodzi o kolagen, to polecam bardzo, bo nie dość, że jest pyszny, to jego stosowanie daje naprawdę świetne efekty, więc łączymy przyjemne z pożytecznym 😉
Muszę wypróbować ten kolagen, bo czytam o nim same pozytywne opinie. Kubki cudowne! Można się nimi zauroczyć 🙂
Ja też się dołączam do tych opinii i polecam! 🙂 A kubki mnie zauroczyły już dawno 😉
Oba kubki są świetne i urocze, ale na ten z liskiem skusiłabym się chyba w pierwszej kolejności.
Ja nie umiałam wybrać, dlatego polowałam na oba 😀
Ja miałam sporo tych ulubieńców, a jednym z nich podobnie jak u ciebie jest serum z witaminą C od Garnier.
Ooo super, że Tobie również przypadło do gustu 🙂
to serum z Garniera jest boskie, Twoje kubeczeczki przeurocze, a zapach gucci mam w planach kupić
Jestem bardzo ciekawa, czy zapach przypadnie Ci do gustu 🙂
Trochę masz ulubieńców kosmetycznych! U mnie to by była garstka! Ale zauwazyłam swój ulubiony kubek z liskiem 😛
Tak mi się przez całą jesień uzbierało, ale miałam szczęście do wspaniałych kosmetyków 🙂 A kubek uwielbiam! ♡
Bardzo ciekawe propozycje i ciekawe jak działają w dłuższym okresie czasu i czy każdemu pasują…
Cieszę się, że Cię zaciekawiły 🙂 A jeśli chodzi o działanie, to trzeba się o nim przekonać na własnej skórze. Wiadomo, że każdy ma inne potrzeby i wymagania, ale dopóki nie spróbujemy, to się nie dowiemy 😉
O ja, te kubeczki są wręcz boskie <3 Moja mama byłaby nimi zachwycona <3
Ja też jestem nimi zachwycona 😁❤️
Najbardziej zaciekawił mnie kosmetyk La Roche Posay.
To serum jest naprawdę świetne ❤️
Jejku jakie cudne zdjęcia! Serum z wit C Garniera też mega mi pasuje, a kubeczki mam i uwielbiam!
Dziękuję bardzo Kochana ❤️
Uwielbiam właśnie o tej p[orze roku używać kosmetyki z witaminą C. Ale i tak najciekawszy z wpisu wydaje mi się ten kakaowy suplement diety. Idealny na zimę!
Ja kosmetyków z witaminą C używam praktycznie przez cały rok 🙂 A taki kolagen, który smakuje jak kakao, faktycznie jest idealny na zimę! 😉
Ja zaczynam suplementację innym produktem od Natu.Care jestem bardzo ciekawa efektów jakie przyniesie.
Ooo super! A zdradzisz, jaki to suplement? 🙂