Introwertyzm jest OK!
Jestem introwertyczką, która przez większość swojego życia próbowała być ekstrawertyczką. A co najlepsze – długo nie zdawałam sobie z tego sprawy. Jednak kiedy to sobie uświadomiłam, było to dla mnie bardzo wyzwalające doświadczenie.
W końcu mogłam przestać udawać i odetchnąć z ulgą.
Moi znajomi od zawsze uważali mnie za duszę towarzystwa. Jednak kompletnie nie zdawali sobie sprawy z tego, ile kosztowało mnie każde wyjście, poznawanie nowych ludzi, etc. A ja nigdy o tym nie mówiłam, bo trudno się było do tego przyznać. Utarło się bowiem, że tylko będąc otwartym i choć trochę przebojowym, można nawiązywać znajomości i przyjaźnie. Teraz wiem, że to nie jest prawda, ale wtedy robiłam wszystko, aby samej sobie udowodnić, że potrafię. Bo przecież introwertyzm sprawia, że ludzie są uważani za dziwnych. A ja dziwna być nie chciałam, więc walczyłam sama ze sobą…
Ale nie tylko zawieranie nowych znajomości było dla mnie wyzwaniem.
Ogromną katorgą były również wszelkiego rodzaju wystąpienia publiczne. Każde takie wydarzenie, gdzie musiałam stanąć przed ludźmi, coś powiedzieć, zaśpiewać, czy przeczytać, wiązało się z moją wewnętrzną walką o odwagę. Nawet jeśli było to tylko śpiewanie na karaoke, w gronie znajomych, w znanym mi miejscu, to zawsze stres był ogromny. Ba, nawet zadzwonienie gdziekolwiek było trudne, choć akurat tego nauczyłam się w pracy i teraz nie jest to już tak straszne. Co innego spotkania z ludźmi, których nie znam…
Co ciekawe, zawsze byłam wzorową uczennicą, która często zgłaszała się do odpowiedzi. Jednak wypowiadanie się na forum publicznym, zawsze przyprawiało mnie o palpitację serca. Gdy w szkole, znając odpowiedź na pytanie nauczyciela podnosiłam rękę, często byłam tak zestresowana, że serce waliło mi jak młot. A kiedy przyszło mi odpowiedzieć, głos mi się trząsł, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Wtedy myślałam, że z czasem to się zmieni, że z tego wyrosnę, nauczę się tej odwagi, ale tak się nie stało. W końcu introwertyzm nie jest fanaberią, ani chorobą, jak co niektórzy myślą.
Przyszły studia, a ja nadal drżałam na samą myśl, że muszę się odezwać na zajęciach. Podobnie było w pracy, a paradoksalnie dużo pracowałam z ludźmi 😉
Dlatego wielką ulgą był dla mnie moment, kiedy kilka lat temu podjęłam świadomą, przemyślaną decyzję o byciu freelancerem i zaczęłam pracować w domu.
Bo zdałam sobie sprawę z tego, że mój introwertyzm jest OK.
Tak jak ok jest to, że jestem domatorem i nie lubię być w centrum uwagi. Bo wcale nie muszę być duszą towarzystwa.
I nie zrozummy się źle – ja naprawdę lubię ludzi i ich towarzystwo. Nie jestem typem pustelnika i nie boję się ludzi, choć jest to jeden z mitów na temat introwertyzmu. Lubię spędzać czas ze znajomymi, lubię z nimi rozmawiać, nawet o swoich problemach i nie mam z tym większych trudności. Ale najlepiej i najbardziej komfortowo czuję się w towarzystwie osób, które znam. Co prawda mało mam ich w swoim życiu i tak było zawsze, ale właśnie tak jest mi dobrze i absolutnie nie chcę tego zmieniać. Podobnie, jak nie chcę się już dawać wbijać w ramki oczekiwań innych, usiłować im się przypodobać, czy do nich dopasowywać.
I cieszę się, że w porę zdałam sobie z tego sprawę i zaakceptowałam swój introwertyzm. Teraz nie czuję już potrzeby kamuflowania się i robienia czegokolwiek wbrew sobie.
Wiem, że wiele osób tego nie rozumie, ale przecież możemy się różnić.
Zawsze powtarzam, że każdy z nas jest inny i to jest właśnie najpiękniejsze! ❤
Zobacz również: Inny nie znaczy gorszy
Jakbym czytała o sobie 🙂
Czyli mamy podobne doświadczenia? 🙂
Każdy jest inny i powinniśmy akceptować siebie takich, jacy jesteśmy. Nieważne, czy mamy gorsze dni i takie, czy inne słabości. Najważniejsze, to być sobą i dążyć do własnego szczęścia.
Niestety wielu z nas ma z tym ogromny problem. Dlatego warto się wspierać 🙂
ja też jestem introwertyczką, jestem tego świadoma kilka lat. Lubię ciszę spokój, kakao, koc i swojego psiaka. duża ilość ludzi, galerii handlowe wysysają ze mnie energię.
U mnie chwilę trwało, zanim to do mnie dotarło, ale cieszę się, że sobie to uświadomiłam. Im lepiej siebie poznajemy, tym więcej się o sobie dowiadujemy i łatwiej nam zaakceptować siebie takich, jakimi jesteśmy 🙂
szczerze nigdy się nad tym nie zastanawiałam,
myslę że mi np jest cięzko poznawać nowe osoby, ale gdy już je poznam za barzo się przywiązuje
U mnie z poznawaniem nowych osób różnie bywa, ale na pewno jest mi łatwiej w kontaktach towarzyskich, niż na przykład w pracy 😉
To prawda kochana. Każdy z nas jest inny i niezależnie od tego, jacy jesteśmy, jesteśmy wyjątkowi. 😊
To prawda Aguś <3 🙂
Masz rację każdy z nas jest inny. Mimo to gdzieś coś może być w każdym z nas podobnego..
To prawda, często mamy ze sobą więcej wspólnego, niż nam się wydaje 🙂
Trzeba akceptować to jakim się jest . Wszystko ma swoje minusy i plusy
Czasem droga do akceptacji siebie bywa długa i wyboista, ale ja również uważam, że warto 🙂
To prawda każdy z nas jest inny i to jest w tym najpiękniejsze. Ja kiedyś byłam dusza towarzystwa, ciężko było mi usiedzieć w domu, dziś jest zupełnie inaczej. Chyba z wiekiem stałam się introwertyczka.
Rozwijamy się i zmieniamy, więc czasem i tak bywa, ale najważniejsze żeby żyć w zgodzie ze sobą 🙂
Wystąpienia publiczne dalej są moim problemem 😀
Moim również, ale to też jest ok 😉
Też jestem introwertyczką i nie potrzebuję ludzi za dużo dookoła. Czasem mi to przeszkadzało, ale zaakceptowałam.
Ja tak sobie ostatnio myślałam, że od zawsze miałam małe grono znajomych, a teraz mam jeszcze mniejsze. Ale to mi odpowiadało i nadal odpowiada 🙂
Czasem to tacy jesteśmy, a jakim nas widzą inni bardzo się od siebie różni. Najważniejsze to akceptować siebie i dobrze się czuć samym ze sobą
Zgadza się. Ale też inni często widzą to, co sami chcemy im pokazać. A akceptacja siebie jest niesamowicie ważna 🙂
Też jestem intro 😀 Intro, lubiąca spędzać czas na Targach Książki 💛
Super, że znalazłaś takie swoje miejsce 🙂
Jestem gdzieś pomiędzy, ale zdecydowanie mam cechy introwertyka. Paradoksalnie pandemia pozwoliła mi trochę zwolnić i zrozumiałam, że to, że zmuszam się do wielu czynności, trochę na fali, trochę ze strachu przed byciem ocenianą, a trochę dlatego, że inaczej w pewnych rzeczach (np. kursach) nie da się uczestniczyć, jest bardzo męczące. Teraz kiedy wiele rzeczy odbywa się online odetchnęłam z ulgą. 😉
To prawda, na dłuższą metę jest to bardzo męczące, a do tego ten stres, który potem odchorowujemy… Ja to doskonale znam, dlatego od dawna korzystam z rozwiązań online, bo jest to dla mnie nie tylko wygodne, ale również komfortowe 🙂
Introwertyzm jest jak najbardziej ok! nie ma co się tego wstydzić, czy tym bardziej ukrywać. Sama zawsze byłam osobą energiczną, której wszędzie było pełno, miałam spore grono znajomych. Z wiekiem odkrywam i coraz bardziej doceniam w sobie tego ukrytego introwertyka. Mam niewielu „swoich” ludzi, których lubię i z którymi spędzam czas ale nauczyłam się też spędzać czas sama ze sobą i lubię to 🙂
To prawda i nie zamierzam tego ukrywać 🙂 Co prawda, chwilę mi zajęło dojście do tego, ale podzieliłam się swoją historią, aby pomóc innym, bo wiem, jak czasem bywa z tym ciężko.
Niestety ciągle uważam, że ekstrawertykom jest trochę łatwiej w życiu. Mają więcej predyspozycji do większości zawodów. Oczywiście introwertyk potrafi sobie zorganizować czas, jest często dokładniejszy ale wielu ludzi tego nie docenia. Często zauważałam, że tym głośniejszym lepiej się układa :/.
U mnie prócz introwertyzmu dochodzi nieśmiałość i fobie społeczna (ty też miałaś problem z wystąpieniami to pewnie rozumiesz). Trudno się odnaleźć w tym głośnym świecie. Aktualnie nie pracuję i szukam swojego miejsca.
Na pewno w niektórych kwestiach jest im łatwiej i ja też to dostrzegam. Natomiast akurat moja dokładność w pracy, wiele razy była zauważona i doceniona, więc ja postrzegam to jako swoją zaletę 🙂
A jeśli chodzi o wystąpienia publiczne, to nadal mam z nimi problem i nawet nagranie filmiku z głosem na Instagram, jest dla mnie wyzwaniem, więc dokładnie wiem, co czujesz…
Trzymam za Ciebie mocno kciuki i wierzę, że znajdziesz swoje miejsce <3