Hydrolaty marki Lirene – naturalne wody kwiatowe
Hydrolaty, czyli naturalne wody kwiatowe, goszczą w mojej pielęgnacji od dawna. Uwielbiam je przede wszystkim za to, że zawierają wiele cennych składników, które korzystnie wpływają na moją skórę. Kiedy więc jakiś czas temu, na notino.pl, zobaczyłam hydrolaty marki Lirene, od razu postanowiłam je wypróbować 😉
Najpierw skusiłam się na hydrolat z ylang ylang, bo jako pierwszy wpadł mi w oko. A kiedy już go wypróbowałam, do kompletu dokupiłam wodę różaną oraz wodę lawendową tej marki.
I dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć co nieco o tych gagatkach, bo moim zdaniem są naprawdę warte uwagi 🙂
Hydrolaty marki Lirene – naturalne wody kwiatowe
Zacznę od tego, że hydrolaty marki Lirene są to w 100% naturalne wody kwiatowe, które powstają w procesie destylacji świeżych roślin parą wodną. Nie znajdziemy w nich żadnych innych składników, jak to często bywa w przypadku drogeryjnych produktów tego typu które, choć mają w nazwie słowo „hydrolat„, to jednak nie są 100% wodami kwiatowymi. Zawierają bowiem przeróżne dodatkowe składniki, które nie powinny się w nich znaleźć. Przyznam szczerze, że sama się kiedyś nacięłam i kupiłam produkty, które hydrolatami okazały się jedynie z nazwy. Od tego czasu, dokładniej czytam składy, zamiast sugerować się jedynie nazwami 😉
Hydrolaty marki Lirene zamknięte są w plastikowych butelkach o pojemności 100 ml, które nadają się do recyklingu. Każde z opakowań posiada również atomizer do łatwiej i higienicznej aplikacji produktu.
W moim odczuciu są one całkiem niezłe i ładnie rozpylają kosmetyk na skórę. Nie jest to może najdrobniejsza mgiełka, jaką miałam okazję stosować, ale też nie chlustają jak ze dzbana 😀
A kiedy odsuniemy buteleczkę na dalszą odległość, tworzona przez atomizer mgiełka jest naprawdę przyjemna.
Same buteleczki mają bardzo ładny design i są estetyczne oraz minimalistyczne. Różnią się między sobą kolorem tła napisu z nazwą oraz obrazkiem przedstawiającym kwiat, z którego pochodzi dana woda. Dzięki temu, nie sposób ich między sobą pomylić 😉
Z informacji czysto praktycznych dodam jeszcze, że wszystkie te hydrolaty przeznaczone są do stosowania zarówno rano, jak i wieczorem, a na zużycie każdego z nich mamy 9 miesięcy od ich otwarcia.
Przyjrzyjmy się zatem bliżej każdemu z nich 🙂
Lirene 100% Hydrolat z YLANG YLANG
Jak już wcześniej wspomniałam, swoją przygodę z wodami kwiatowymi marki Lirene zaczęłam od tego hydrolatu, ponieważ nigdy wcześniej o takowym nie słyszałam.
Kwiat ylang ylang, który nazywany jest „kwiatem kwiatów”, ma działanie łagodzące i regenerujące. Reguluje również ilość sebum, a systematycznie stosowany, zapewnia skórze odżywienie i zmniejsza drobne przebarwienia.
Muszę przyznać, że bardzo się polubiłam z tym hydrolatem, który ładnie nawilża moją skórę, przyjemnie ją odświeża i koi. Podobnie jak dwa pozostałe, szybko się wchłania i nie pozostawia przy tym lepkiej warstwy. Podoba mi się również jego zapach, choć domyślam się, że nie każdemu przypadnie on do gustu 😉
Hydrolaty marki Lirene – 100% hydrolat z RÓŻY
Woda różana gości u mnie regularnie, natomiast tę od marki Lirene mam po raz pierwszy.
Kwiaty róży to bogate źródło flawonoidów, które mają korzystny wpływ na naczynka krwionośne, łagodzą podrażnienia, a także przywracają skórze naturalną równowagę. Woda różana znana jest również ze swoich właściwości regenerujących i wzmacniających. Regularnie stosowana, przywraca skórze młody wygląd i sprawia, że staje się ona aksamitnie gładka i miękka w dotyku.
Woda różana zawsze pięknie uspokaja moją skórę i natychmiast przywraca jej komfort. Nie inaczej jest w przypadku tej od marki Lirene. Działa i pachnie tak, jak powinna, więc moja skóra bardzo ją polubiła. A ja, uwielbiam to uczucie nawilżenia i ukojenia, które przynosi jej już w momencie aplikacji 🙂
Lirene 100% hydrolat z LAWENDY
Przyznam szczerze, że woda lawendowa niesamowicie mnie zaciekawiła. Tym bardziej, że wprost uwielbiam zapach lawendy, który zawsze mnie uspokaja i relaksuje.
Sam hydrolat z lawendy natychmiastowo odświeża skórę, zapewniając jej odżywienie i długotrwałe nawilżenie. Jego właściwości sprawiają również, że staje się ona promienna i jedwabista w dotyku.
Cieszę się, że skusiłam się na tę wodę lawendową, bo ona również idealnie wpisała się w moją rutynę pielęgnacyjną. Lubię jej używać zwłaszcza wieczorem, bo nie dość, że pięknie nawilża i odświeża skórę, to jeszcze zapewnia nam obu uczucie relaksu i odprężenia. Myślę, że jeszcze nie raz zagości ona w mojej pielęgnacji 🙂
I cóż ja mogę więcej dodać? Chyba tylko to, że hydrolaty marki Lirene skradły moje kosmetyczne serce ❤️
Są bardzo przyjemne w używaniu, świetnie działają, mają piękne, subtelne zapachy, a w dodatku są niesamowicie wydajne. Wszystko to sprawia, że chętnie po nie sięgam i na pewno będę do nich wracać. A z tego co widziałam, marka ma jeszcze w swojej ofercie kojący hydrolat z rumianku, na który również się skuszę 😉
A Wy, znacie hydrolaty marki Lirene? Stosujecie wody kwiatowe w swojej pielęgnacji? Która z nich jest Waszą ulubioną? 🙂
* Wpis powstał przy współpracy z notino.pl.
Mam ten hydrolat z lawendy. Jest rewelacyjny 🙂
Cieszę się, że i u Ciebie się sprawdza 🙂
Tą różaną mogłabym przetestować.
Ja wodę różaną uwielbiam od dawna i myślę, że warto ją wypróbować na własnej skórze 🙂
Uwielbiam hydrolaty, ale jeszcze nigdy nie miałam żadnego z tej firmy. Zawsze używałam różanego, więc pewnie to ten zapach wybiorę właśnie! Chociaż zaintrygowałaś mnie tą lawendą. Na wieczór to może być faktycznie super pomysł, taki relaks przed snem!
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na najnowszy post!
Ja do niedawna nawet nie wiedziałam, że marka Lirene ma w swojej ofercie hydrolaty 😀 A lawendę polecam bardzo, bo rozpieszcza skórę i zmysły ♡
Te lawendowe i różane to od zawsze moje ulubione 🙂
U mnie woda różana gości od dawna, a lawenda to nowe, piękne odkrycie 🙂
Ooo ten z YlangYlang muszę zobaczyć bo uwielbiam ten zapach.
Ja też go lubię 🙂
Znam ten z lawendą i go lubię, różanych unikam, bo wywołują u mnie ataki migreny. Lubię kosmetyki Lirene.
Rozumiem, bo też mam takie zapachy, które przyprawiają mnie o ból głowy 😉
Markę znam, ale tych kosmetyków nigdy nie miałam. Jedynie używałam wody różanej innej firmy, ale się u mnie nie sprawdziła 😉
Tak to już jest z kosmetykami, również tymi naturalnymi, że nie z każdą skórą się polubią 😉
hydrolat z róży to cudo 😉 polecam żeby po tym jak się wchłonie w skórę nałożyć krem nawadniający – efekty są jeszcze lepsze. dla mnie to idealne połączenie na ciepłe i upalne dni gdy skóra szybko traci wodę
To prawda 🙂 Uwielbiam wszelkiej maści kremy nawilżające i nawadniające 😉