Czwarty projekt denko
Od mojego poprzedniego projektu denko minęło już prawie 2 miesiące, pora zatem ponownie opróżnić moje magiczne pudełko z pustymi opakowaniami. Muszę przyznać, że nazbierało się tego trochę, o czym sami się przekonacie czytając ten wpis 😉
Zapraszam Was zatem na czwarty projekt denko.
Zacznijmy od kosmetyków do pielęgnacji twarzy.
W moim magicznym pudełku znalazło się puste opakowanie po żelu do mycia twarzy Facial Micro Luffa Foaming Gel, marki -417. Pełną recenzję tego kosmetyku znajdziecie TUTAJ.
Bardzo lubiłam ten żel i niewykluczone, że jeszcze kiedyś po niego sięgnę, choć jest to dosyć drogi kosmetyk.
Kolejnym produktem do oczyszczania skóry twarzy, który zdenkowałam w ostatnim czasie jest Delikatny płyn do mycia twarzy Gentle Cleanser, marki GlySkinCare. Więcej o nim pisałam TUTAJ.
Polecam go w szczególności tym, którzy mają wrażliwą skórę, skłonną do podrażnień. U mnie sprawdził się rewelacyjnie 🙂
Do cna wykorzystałam również balsam do ust Avon Care, Cocoa Butter. Bardzo lubię balsamy do ust z tej serii, zarówno te w słoiczkach, jak i te w tubkach.
Ten balsam zawierał masło kakaowe, które było w nim przyjemnie wyczuwalne. Miał idealną dla mnie konsystencję i pięknie regenerował oraz nawilżał usta. Wystarczyło nałożyć go grubszą warstwą na noc na wysuszone wargi, a rano były przyjemnie mięciutkie i zregenerowane. W dodatku był bardzo wydajny, bo używany przede wszystkim na noc, wystarczył mi na pół roku.
Na pewno kiedyś jeszcze po niego sięgnę! 😉
Czwarty projekt denko – kosmetyki do pielęgnacji ciała
Wśród moich zdenkowanych produktów z tej kategorii, znalazły się dwa opakowania po kosmetykach pod prysznic.
Pierwsze z nich kryło w sobie Kremową emulsję do mycia marki AA, z serii Tucuma. Emulsja ta znalazła się w moich ulubieńcach listopada 2017. Był to niesamowicie przyjemny, pięknie pachnący i bardzo wydajny kosmetyk.
Bardzo lubię emulsje pod prysznic, dlatego z pewnością jeszcze kiedyś po nią sięgnę 😉
Drugim zużytym przeze mnie kosmetykiem pod prysznic jest żel marki Isana, o zapachu Coconut Water, który jest połączeniem zapachu mango i kokosa. Kiedy wszyscy zachwycali się zimowymi zapachami tych żeli pod prysznic, wybrałam się do Rossmanna, aby wybrać coś dla siebie. Niestety żaden żel z zimowej kolekcji nie przypadł mi do gustu, za to ten z miejsca mnie zauroczył. Przyjemnie kremowy, dobrze oczyszczał skórę, nie wysuszał jej, a jego zapach długo się utrzymywał.
Bardzo lubię te żele marki Isana i często do nich wracam, więc i po ten zapach na pewno sięgnę jeszcze nie raz 😉
W moim pudełku znalazło się również puste opakowanie po mydle antybakteryjnym marki Carex, Strawberry Candy. Mydeł antybakteryjnych używam do mycia pędzli i gąbek, mieszając je z olejkiem z Isany, a także do mycia rąk przed nakładaniem makijażu. To mydło miało bardzo ładny zapach i bardzo dobrze spełniało swoją funkcję. Po zużyciu mydła truskawkowego, opakowanie uzupełniałam dwa razy zapasem mydła Carex Bubble Gum. Niestety opakowanie po tym zapasie zostało przeze mnie nieopatrznie wyrzucone 🙁
Mydła marki Carex lubię bardzo i z pewnością kiedyś do nich wrócę, ale póki co mam jeszcze zapas innych mydeł antybakteryjnych do wykorzystania 😉
Pozostając w tematyce pielęgnacji ciała…
…w denku znalazło się również opakowanie po moim hicie minionego roku, jakim był balsam do ciała marki Kueshi, Hand and Body Cream. Pełną recenzję tego kosmetyku znajdziecie TUTAJ.
Już brakuje mi jego cudownego, budyniowo-waniliowego zapachu 😉
Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać ten kosmetyk.
Kolejnym użytym przeze mnie kosmetykiem jest dezodorant Garnier Mineral Pure Active.
Bardzo lubię antyperspiranty Garniera z serii Mineral, zwłaszcza w sprayu. Tą wersję miałam po raz pierwszy i również świetnie się u mnie sprawdziła. Dezodorant był skuteczny, wydajny, nie brudził ubrań i miał bardzo przyjemny, świeży zapach.
Na pewno do niego wrócę 🙂
W moim denku znalazły się również dwa opakowania po kosmetykach do pielęgnacji stóp.
Pierwszym z nich jest opakowanie po Złuszczającej masce do stóp, marki Purederm, którą znalazłam w listopadowym ShinyBoxie. Jest to zabieg w postaci foliowych skarpetek/bucików wypełnionych płynem o dość nieprzyjemnym zapachu.
Maseczkę zrobiłam sobie w ramach noworocznego domowego SPA. Trzymałam je prawie 90 minut (producent sugeruje, aby zabieg trwał 60-90 minut). Po zabiegu skóra była przyjemnie miękka i gładka. Przez kolejne 5 dni nic się nie działo, za to 6-go dnia skóra zaczęła mi schodzić płatami. Pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego. To złuszczanie trwało prawie tydzień i nie było to zbyt estetyczne, ale efekt końcowy okazał się naprawdę świetny, bo skóra była jak nowa. Do teraz moje stopy są gładziutkie i mięciutkie.
Ja na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po tę maseczkę i polecam ją zwłaszcza przed sezonem wiosenno-letnim 😉
Kolejnym kosmetykiem do pielęgnacji stóp, który zużyłam jest Krem do stóp ze skłonnością do zgrubień i odcisków, marki Green Pharmacy. Bardzo lubię zarówno ten krem, jak i inne kremy do stóp z mocznikiem, o czym pisałam już we wpisie poświęconym temu składnikowi (KLIK).
Było to moje n-te i na pewno nie ostatnie opakowanie tego kosmetyku 😉
Czwarty projekt denko – kosmetyki do pielęgnacji włosów.
Z wielkim trudem udało mi się zdenkować szampon Syoss HAIR RECONSTRUCTION z linii SALONPLEX, który znalazł się w ostatnich bublach i rozczarowaniach kosmetycznych.
Używałam go głównie do mycia pędzli, a także do wstępnego mycia włosów.
Zdecydowanie nie polecam tego szamponu.
Kolejnym kosmetykiem, którego puste opakowanie trafiło do mojego pudełka jest suchy szampon Got2b Fresh It Up!, Extra Fresh. Jest to 100 ml opakowanie travel size, a produkt ten znalazł się w marcowej edycji pudełka ShinyBox. Pojemność ta jest idealna na wyjazdy albo do torebki w razie potrzeby.
Szampon bardzo przypadł mi do gustu. W szybki sposób odświeżał włosy, unosił je od nasady, nie pozostawiając przy tym białych śladów. Miał piękny, świeży, owocowy zapach i był bardzo wydajny, jak na tak niewielkie opakowanie.
Z pewnością sięgnę kiedyś po pełnowymiarowe opakowanie 🙂
W moim pudełku znalazło się również kilka opakowań po miniaturach kosmetyków.
Podczas jednej z wizyt u mojego fryzjera, dostałam do przetestowania 50 ml próbki szamponu oraz odżywki Matrix BIOLAGE, z serii COLOR LAST. Seria ta przeznaczona jest do włosów farbowanych i nie zawiera parabenów.
Zarówno szampon, jak i odżywka są dobre, ale nie będzie to moja ulubiona seria tej marki. Po ich użyciu nie było żadnego spektakularnego efektu, ot działanie jak każdego przeciętnego kosmetyku z drogerii. W dodatku oba produkty mają dość specyficzny zapach, który nie do końca przypadł mi do gustu.
Dobrze, że miałam możliwość przetestowania miniatur, bo dzięki temu wiem, że nie sięgnę po kosmetyki pełnowymiarowe. Zdecydowanie wolę serię Color Obsessed tej marki.
Kolejne dwa opakowania to denka masek marki Novex. Obie te miniatury znalazłam w pudełkach ShinyBox, ale są to dwa skrajnie różne produkty. O ile Deep Moisture Hair Mask Argan Oil (brązowe opakowanie) znalazła się w ulubieńcach października 2017, o tyle maska My Curls trafiła do rozczarowań i bubli ostatnich miesięcy.
Zatem po pierwszą mam zamiar kiedyś sięgnąć, a drugą będę omijać z daleka 😉
A skoro o bublach mowa…
…to zdenkowałam również odżywczo-balansujący żel pod prysznic marki Beaver z serii Tea Tree. We wpisie z bublami i rozczarowaniami możecie poczytać dlaczego jest to dla mnie totalny bubel.
Nadal mówię mu zdecydowane NIE i nie polecam tego kosmetyku.
Czwarty projekt denko – kosmetyki do makijażu.
W zeszłym tygodniu skończyło mi się kolejne opakowanie żelu utrwalającego do brwi Eyebrow Fixer, marki Wibo.
Polecałam go we wpisie o tym, co warto kupić na promocji -55% w Rossmannie.
Dla mnie jest to bardzo dobry produkt, w przystępnej cenie i jak najbardziej zamierzam do niego wrócić 😉
Jeszcze w grudniu zdenkowałam transparentny puder sypki, Loose Powder marki Max Factor. Opakowanie nie jest zbyt estetyczne, ponieważ jakiś czas temu przeżyło dość mocny upadek i niestety popękało 🙁
Sam puder to kosmetyk wręcz kultowy i jest naprawdę dobry. Nadaje się zarówno do utrwalania podkładu, jak i korektora pod oczami. Nie zmienia odcienia podkładu, ani nie bieli twarzy.
Uważam, że jest to produkt godny polecenia. Ja póki co do niego nie wrócę, bo mam w zapasie sporo pudrów, a są to kosmetyki naprawdę ciężkie do zdenkowania 😀
Ostatnim produktem, którego opakowanie trafia do mojego denka jest pomadka do ust Rouge Shine Caress, marki L’Oreal Paris, w kolorze 101 Lolita. Jest to płynna pomadka łącza w sobie cechy zarówno pomadki, jak i błyszczyka.
Przyznam szczerze, że nie zużyłam jej do końca, a pozbywam się jej, ponieważ skończył się jej termin przydatności. Pomadka miała ładny zapach, fajny aplikator i śliczny kolor brudnego różu z delikatnymi drobinkami, ale tylko w opakowaniu. Na ustach kolor ten robił się niestety brązowy. Nie był to brzydki odcień, ale jednak nie tego się spodziewałam. Konsystencja tej pomadki jest dla mnie mało komfortowa, ponieważ bardzo nieprzyjemnie się klei. W dodatku przesuszała mi usta, więc koniec końców używałam jej jedynie kilka razy.
Nie wiem, czy jeszcze jest w sprzedaży, ale ja na pewno nie sięgnę po inne kolory tej pomadki.
I to już wszystkie puste opakowania, które skryły się w moim pudełku. Tym samym kończę mój czwarty projekt denko 🙂
Jestem bardzo ciekawa, jakie kosmetyczne perełki, godne polecenia, zdenkowaliście w ostatnim czasie 😉
Fajne denko 🙂
Duże 😀