Wszystko zaczyna się od akceptacji
Życie to ciągła walka…
Chyba każdy z nas, słyszał lub czytał to zdanie wiele razy w ciągu całego swojego życia. Ba! Z pewnością wiele razy zdarzało się nam je również powtarzać. Przecież ciągle z czymś lub z kimś walczymy… Jak nie z problemami, to z ludźmi, jak nie z ludźmi, to z przeszłością. Walczymy też o swoje zdanie, racje, bo przecież moje musi być zawsze na wierzchu.
I w końcu, a może najczęściej, walczymy sami ze sobą – w końcu nauczono nas, że życie to nie bajka, a kto nie walczy, ten przegrywa…
I choć czasem masz już dość tej ciągłej walki, to przecież nie możesz odpuścić, bo dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą, czyż nie? Boisz się odpuścić, bo co wtedy? Przecież poza walką, nie znasz innej możliwości mierzenia się z przeszkodami. W końcu od tak dawna walczysz…
Ale czy wiesz, dlaczego to robisz?
Jestem na NIE!
Każda walka ma swój początek w głębi nas i zaczyna się od naszej wewnętrznej niezgody na coś. Nie zgadzamy się z czyimś zdaniem, brak w nas zgody na to, co się wydarza, nie potrafimy pogodzić się z przeszłością lub też, nie umiemy zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy.
I tak, zaczyna się nasza walka, z poziomu NIE ZGADZAM SIĘ, która wywołuje w nas coraz to nowe, negatywne emocje. Te emocje rosną, kumulują się i budują w nas dalsze poczucie niezgody. I tak, tworzy się błędne koło…
Buntujemy się przeciw temu, jak się czujemy i choć nie chcemy się tak czuć, to sami siebie nakręcamy. A potem, już nawet sami nie wiemy, od czego się zaczęło i z czym tak naprawdę walczyliśmy…
Spychamy więc winę na innych albo wpędzamy siebie w poczucie winy i spirala negatywnych emocji, nakręca się jeszcze bardziej. A im bardziej się nakręca, tym mamy większą ochotę z tym walczyć.
Ale czy ten brak zgody i walka, faktycznie pomagają nam to zmienić?
Czy czasem nie pogłębiają jeszcze bardziej tego, z czym walczymy?
Zastanów się przez moment – czy kiedykolwiek, udało Ci się tak naprawdę rozwiązać jakiś problem, kiedy walczyłeś z nim z całą zapalczywością? Czy w przypływie złości, gniewu, bezsilności, czy żalu, udało Ci się znaleźć konstruktywne rozwiązanie? Czy jakakolwiek walka o rację, zakończyła się dla Ciebie prawdziwym zwycięstwem? Lub czy poprzez walkę, udało Ci się kiedyś przekonać kogokolwiek do swoich racji? A może udało Ci się kogoś zmienić?
A jeśli nawet uznasz, że któraś z tych rzeczy Ci się udała, to czy było to faktycznie Twoje prawdziwe zwycięstwo? I czy po fakcie, nadal było w Tobie silne przekonanie, że warto było o to walczyć? A może jednak przemknęła Ci przez głowę taka myśl, że nie było warto? Że może trzeba było odpuścić?
Ile razy żałowałaś straconego na tę walkę czasu? Ile razy mówiłeś sobie, po co mi to było?
Akceptacja i odpuszczenie
Czy nie warto czasem, po prostu odpuścić? Nie poddać się, tylko zaprzestać na chwilę walki. Zatrzymać się i zastanowić, dlaczego walczę? Co chcę osiągnąć? Czy ta walka, faktycznie daje mi to, na czym mi zależy?
Ludzie często mylą odpuszczenie, z rezygnacją, kapitulacją, czy poczuciem przegranej. Bo nie umieją przestać walczyć, a zaprzestanie walki, jest dla nich równe z porażką. Jeśli nie walczę, jestem przegrany na starcie. Jakby życie było maratonem albo innymi zawodami, w których ten, kto nie pobiegnie, czy nie stanie na ringu, oddaje zwycięstwo walkowerem…
Tylko czy życie, to naprawdę walka, którą trzeba non stop toczyć? Czy ta ciągła gotowość do bicia się z wszystkim i o wszystko, jest nam faktycznie potrzebna? Czy ta podniesiona non stop garda, nie ciąży czasem za bardzo?
A gdyby tak, zamiast od razu rzucać się do walki, zatrzymać się i powiedzieć: „Ok, to się już stało, to się już dzieje, więc co mogę z tym zrobić?”.
Bo tak naprawdę, wszystko zaczyna się od odpuszczenia. A potem pojawia się akceptacja…
mi się wydaje że to ludzie tworzą sobie taką walkę z życiem
I zamiast przeżywać życie, walczą z nim…
Zgadzam sie Madziu z kazdym zdaniem, najwazniejsze jest zaczac od samoakceptacji i poznac swoja wartosc wtedy bedziemy odporni na idiotyzmy innych <3
A co najważniejsze, będziemy mogli jeszcze piękniej przeżywać swoje życie 🙂
Kiedyś ciągle byłam gotowa do starczenia walki. Teraz odpuściłam i żyje mi się o wiele lepiej. 😊
Bardzo mnie to cieszy Kochana 🙂 Mnie też wielokrotnie zdarzało się walczyć, dlatego właśnie, postanowiłam podzielić się swoją refleksją na ten temat 🙂
Moje życie nigdy nie było kolorowe ani usłane różami. Od kiedy pamiętam, miałam ciągle pod górkę i wiecznie ktoś albo coś rzucało mi kłody pod nogi. Nauczyłam się walczyć i wierzyć, że warto to robić, bo w końcu przyjdzie czas, że będzie lepiej. I tak dziś – jestem osobą, która nigdy nie odpuszcza. I czasem jest tak. że po długiej batalii uda mi się coś co było moim celem, a potem nie mam z tego satysfakcji jaką oczekiwałam. Mam jednak w głowie poczucie, że przynajmniej nie żałuję, że się nie starałam i że dałam radę 😉
Takie pozytywne dążenie do celów i realizacji swoich marzeń, nie jest walką 🙂 I zawsze wychodzę z założenia, że warto próbować, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło 😉
Ja raczej odpuszczam, nie walczę, bo siebie akceptuję i nie muszę się u innych w żaden sposób dowartościowywać.
To wspaniale 🙂 Taka walka, to tylko strata energii, którą można przeznaczyć na coś pozytywnego 🙂
Zgadzam się z tym co napisałaś. Samoakceptacja jest bardzo ważna, bez niej ani rusz.
Jest bardzo ważna, bo jest podstawą wszystkiego 🙂
Poruszyłas bardzo ważny temat, warto walczyć ale nie zawsze przynosi to oczekiwane efekty.
Rozumiem, że masz na myśli walkę, w sensie dążenia do realizacji marzeń i celów 🙂
To niesamowicie ważny temat, dobrze, że go poruszasz… za mało się skupiamy na sobie chyba…
Masz na myśli dbanie o siebie i akceptację siebie? 😉
lepiej bym tego nie ujęła. czasem sama się łapię na tym, że walczę nie wiadomo o co i nie wiadomo PO CO. ponoszę koszta energetyczne a nie ma to nawet żadnego sensu.
Chyba każdy z nas to przerabiał 😉 Ale kiedy sobie to uświadamiasz, możesz tę energię przekierować z walki, na coś pozytywnego 🙂
Walczyć może z tym/o to, na co mamy wpływ, co możemy zmienić. Natomiast taka walka z wiatrakami jest bezsensowna i wręcz szkodliwa, to prawda. Tracimy siłę, przygrywamy i popadamy we frustrację. Walka ma w jakiś sposób sprawić, by nasze życie było lepsze. Natomiast jeśli tylko za każdym razem walczymy to tracimy to życie i sami sobie je dodatkowo utrudniamy. Bardzo dobry tekst i warto właśnie przemyśleć tą kwestię i być może wprowadzić zmiany w naszym postępowaniu. Pozdrawiam 😉
Bardzo się cieszę, że mamy podobne zapatrywania na tę kwestię i dziękuję za ciepłe słowa 🙂 Niestety, bardzo często, nie zdajemy sobie sprawy z tego, że tą walką, sami komplikujemy wiele rzeczy. A gdybyśmy wykorzystali tę energię w pozytywny sposób, mogłoby się zadziać dużo dobrych rzeczy w naszym życiu 🙂
Ja również pozdrawiam <3
Poruszyłaś bardzo ważny temat, jednak dla każdego to sprawa indywidualna. Chociaż z drugiej strony trzeba wiedzieć, kiedy trzeba przestać walczyć 🙂
Podzieliłam się jedynie swoimi refleksjami 🙂 Każdy z nas jest inny i każdy podejmuje inne decyzje, bo każdy z nas, ma do tego prawo 🙂
Nie raz próbowałam walczyć nie zawsze mi to wychodzi. Bardzo fajnie że poruszyłaś tak ważny temat.
Bo czasem walka nie jest potrzebna, może dlatego nie wychodzi. Dziękuję 🙂
Samoakcetacja jest bardzo wazna. Jesli jej nie mamy to sami niszczymy siebie. Uwazam, ze decydowanie za duzo od siebie samych wymagamy.
To prawda. I zdecydowanie za często ze sobą walczymy.
ja nie potrafię totlanie odpuszczac.. zawsze walczę do sameog końca, nawte jeśli wiem, że i tak nic mi się nie uda działać, ale jakoś zawsze kminię, że jeszcze ten jeden jedyny raz spróbuję, może akurat 🙂 i tak zawsze wychodzi gorzej, a ja jestem jeszcze bardziej zła na siebie, że marnuję czas na coś, co mogłabym odpuścić 😉
Ja kiedyś też nie potrafiłam odpuszczać, dlatego to rozumiem 🙂 Ale nauczyłam się i teraz jest mi z tym dobrze 😉
Interesting post. Thank you for sharing.
Akceptacja jest bardzo ważna!
Odpuszczenie to jedna z najważniejszych lekcji w życiu. U mnie przyszła niestety dopiero z wiekiem (tak ok. 30). Daje spokój i wyciszenie. I poczucie, że nie musimy nikomu nic udowadniać. Niech on/ona sobie żyje ze swoimi racjami. My mamy swoje i na nich się skupiamy.
Pięknie to napisałaś <3 U mnie też ta lekcja przyszła późno, ale cieszę się, że ją odrobiłam i teraz wiem, że warto 🙂
Hmm, mam problem z tym testem, bo o ile rozumiem, co miałaś na myśli, tak już nie do końca jestem w stanie zupełnie się z tym zgodzić. Stoję w tak zwanym rozkroku ;). Wszystko zależy od tego, o co tak naprawdę walczymy. Jeżeli jest to pewnego rodzaju walka na tle psychologicznym, gdzie ktoś nas zdenerwował: swoją wypowiedzią, zachowaniem – faktycznie, czasem dobrze jest odpuścić. Jeżeli natomiast jest to walka: w słusznej sprawie, o nasze marzenia, albo nawet nad zmianą samego siebie, swojego postrzegania na pewne kwestie – uważam, że warto walczyć. Myślę, że nie ma nic gorszego od poddania się na pierwszym lepszym zakręcie, jaki się pojawi na naszej drodze.
Ale ja wcale nie miałam na myśli poddania się – wręcz przeciwnie 🙂 Chyba źle mnie zrozumiałaś. Wyraźnie napisałam: „Nie poddać się, tylko zaprzestać na chwilę walki”. Walka nie jest jedynym rozwiązaniem, a często, wiele rzeczy nam przesłania.
I osobiście uważam, że o marzenia również się nie walczy, tylko dąży się do ich realizacji. Samo słowo „walka”, ma dla mnie negatywny wydźwięk i staram się go nie łączyć z czymś, co jest dla mnie pozytywne 🙂
Ale to jest tylko mój punkt widzenia. Każdy ma prawo do swojego 🙂
Wiesz, być może faktycznie źle cię zrozumiałam 😇 Ale zwalę winę na leki xD, od dwóch dni zmagam się z potwornym zapaleniem zatok. Wrócę za kilka dni i przeczytam wszystko jeszcze raz x
To w takim razie, życzę Ci dużo zdrówka 🙂 I oczywiście zapraszam 😉
Najważniejsze to zaakceptować siebie takim jakim się jest 🙂
To prawda. Akceptacja siebie jest niezmiernie ważna 🙂
To prawda, akceptacja pewnych stanów rzeczy może nam bardzo ułatwić życie. Czasem jest to po prostu walka z wiatrakami, ot tak, dla zasady.
A tak naprawdę, dopiero wtedy, kiedy przestajemy walczyć, pewne rzeczy zaczynają się prostować 😉
Długo walczyłam, aby w pełni zaakceptować siebie, pozwolić sobie na drobne słabości, czy niekonsekwencje. Zawsze wymagałam tak wiele od siebie, nie dopuszczałam myśli, że nie mogę skorygować pewnych błędów, nie nadać sobie niejako wyidealizowanej szaty. Z czasem zdałam sobie sprawę, że nawet lubię te niedoskonałości w sobie. 🙂
Ja też długo miałam z tym problem. Ale, od kiedy zaczęłam nad sobą pracować, wiele rzeczy udało mi się naprostować 🙂
Też nie potrafię odpuścić 😉 Chyba już taka moja natura 😉
Tego naprawdę można się nauczyć 😉
Mądry tekst, akceptacja i umiejętność odpuszczania bardzo pomaga w życiu. Tylko trzeba uważać, by nie przejść na druga stronę całkowitego odpuszczenia, rezygnacji z marzeń, ukrycia własnego zdania, swojego ja i podporządkowania się innym. Czasem i to mi się zdarzało :). A wtedy musiałam przeciwnie nauczyć się trochę walczyć.
Ja zamiast walczyć, wolę wykorzystać tę energię do robienia czegoś konstruktywnego i bardziej o to mi chodziło. Dlatego właśnie na końcu zadałam pytanie „co mogę z tym zrobić?” 🙂 Walka nie jest jedynym rozwiązaniem, a w przypadku marzeń czy celów osobiście wolę zamienić walkę o nie na ich realizację 😉